– W jakiej formie mentalnej jest Zaksa tydzień po przegraniu finału w Polsce, a kilka dni przed walką o triumf w Lidze Mistrzów?
– Część zawodników jeszcze przeżywa ten finał. Widać, że niektórzy mają w głowach to, co się stało tydzień temu, inni już patrzą do przodu, na to, co ich czeka i na tym się skupiają. Same treningi i przygotowania idą bardzo sprawnie, po kilku dniach wolnego, które chłopcy dostali, żeby się zresetować. Żadnego odpuszczania, nie ma tak, że został tydzień, to sobie go potraktujemy luźno, podtrzymamy, poćwiczymy i jakoś to będzie. Widać w zespole energię i wielką chęć powalczenia o trofeum w Weronie. Wszyscy zdają sobie sprawę, że dla niektórych to życiowa szansa.
– Kiedy patrzy pan z dystansu na to, co sprawiło, że Zaksa nie ma złota ligowego, jakie wnioski się pojawiają?
– Nie ma jednego czynnika. Wiele rzeczy nawarstwiło się w jednym czasie. Nie było widać świeżości, wkradła się nerwowość w nasze poczynania. Jastrzębie narzuciło ciężkie warunki i nie pękało tak jak inne zespoły, które przy naszym kilkupunktowym prowadzeniu nie dotrzymywały Zaksie kroku. Nam przecież do tej pory nie zdarzało się odpuszczać setów, w których uzyskiwaliśmy przewagę, a tutaj się tak stało, zespół rywali odrabiał straty i wygrywał końcówki. Czyli robił to, z czego do tej pory myśmy byli znani. Na pewno było po naszej stronie zmęczenie, może nawet bardziej mentalne niż fizyczne, oni byli zwyczajnie troszeczkę świeżsi.
– Zaksa ma krótką ławkę, grała cały sezon szóstką-siódemką siatkarzy i to się zemściło. To dobra konkluzja?
– Nie odrzucam takich interpretacji, ale trudno mi się zgodzić. Są zespoły grające jedną szóstką przez cały sezon, a przykładem może być choćby nasz rywal z finału Ligi Mistrzów, Trentino. Mieliśmy wartościowych zmieników, Klutha, Rejno, czy Staszewskiego, który grał nawet na dwóch pozycjach. W innych klubach mogliby wychodzić w podstawowych składach. Jastrzębie z szeroką ławką też mogło się przecież znaleźć w finale Ligi Mistrzów, ale jesteśmy tam my.
Verva Warszawa ma brązowy medal PlusLigi, Skra Bełchatów została z niczym
– Przez cały sezon wszystko wam wychodziło, ale kiedy się pojawił kryzys, to przyszedł w najgorszym momencie?
– Spójrzmy na liczbę naszych wygranych meczów i porażek, porównajmy z innymi klubami i zobaczmy ile kto miał kryzysów w sezonie i kto ile przegrał. Jak wygraliśmy Puchar Polski, było fajnie, a teraz, jak ulegliśmy w finale PlusLigi, słyszymy: „Może trzeba było wtedy dać odpocząć zawodnikom”. Łatwo analizować i wydawać proste sądy jak się już zna wynik. Trener musi podejmować decyzje przed meczami, a nie po nich.
– Po tym jak Zaksa nie zdobyła złota w polskiej lidze wzrosła presja wyniku w Champions League?
– Mógłbym spytać, który z polskich zespołów w ostatnich latach był w czterech finałach, z których dwa wygrał, a w jednym ma jeszcze szansę. Teraz wszyscy mówią: przegrali mistrzostwo, została tylko Liga Mistrzów. Myśmy przecież coś już osiągnęli w tym sezonie, a teraz jedziemy, zresztą nie jako faworyt, na finał do Werony. I ciągle możemy wywalczyć coś dużego. Dla nas to już jest wielkie wydarzenie, a może być jeszcze większe. Widzę w chłopakach pozytywną energię, którą ciągle mogą spożytkować. Oni najchętniej tuż po porażce z Jastrzębiem zagraliby od razu znowu, żeby się odegrać. Nie mogli, oczywiście, ale z tej ich złości jeszcze coś dobrego może się urodzić.
Jastrzębski Węgiel podjął decyzję w sprawie trenera Andrei Gardiniego. „Nie mam żadnych wątpliwości"
Bartosz Bednorz największym rozczarowaniem ligi rosyjskiej – tak ocenili jego koledzy z boiska
– Zostaliście w jakimś sensie „ofiarą” systemu gry tylko do dwóch zwycięstw play-off PlusLigi, gdzie już jedno potknięcie stawia pod ścianą?
– Kiedy się gra do trzech wygranych, można sobie pozwolić na słabsze momenty. W naszym przypadku w ciągu czterech dni przegraliśmy to, na co pracowaliśmy cały sezon. Takie jednak były reguły w sezonie z przekładanymi meczami. Brakowało terminów i szansy dogrania play-off w szerszej formule. Mówi się, że dobro narodowe, czyli kadra, jest ważniejsze. Zgadzam się w stu procentach, chociaż warto pamiętać kto dostarcza zawodników w dobrej formie na zgrupowanie reprezentacji. Są to kluby.
– Co by się wielkiego stało, gdyby finał trwał kilka dni dłużej?
– Selekcjoner Heynen wyjaśniał, że zgodził się nawet na wydłużenie o kilka dni play-off, ale nie wziął pod uwagę, że pandemia storpeduje terminarz. On trzyma się trochę dziwnego tłumaczenia, że przez te kilka dodatkowych dni moglibyśmy przegrać igrzyska olimpijskie.
Polska siatkarka odsłoniła NAGIE piersi. Smarzek-Godek aż tryska radością, co za widoki!
– Liga nie mogła się postawić?
– Liga działa pod egidą PZPS i wykonuje dyrektywy związku. Były rozmowy, co skutkowało wydłużeniem play-off o tydzień, ale nie wydłużeniem rywalizacji w finale. Szkoda, bo uważam, iż walka w play-off kształtuje charaktery graczy w dużo większym stopniu niż nawet najciekawsze starcia w sezonie zasadniczym. We Włoszech nie gra się na przykład o trzecie miejsce, by budować poczucie, że liczy się tylko zwycięstwo.