W rywalizacji w tej parze własna hala nie miała do tej pory znaczenia, w pierwszym meczu w Bełchatowie triumfowali 3:2 warszawianie, ale kilka dni później u siebie ulegli 1:3 i to oznaczało konieczność rozegrania decydującej potyczki w bełchatowskiej hali. – W ostatnim spotkaniu wygra ten, kto lepiej opanuje nerwy – przewidywał Igor Grobelny, przyjmujący Vervy. - Musimy poprawić zagrywkę, bo to ona najbardziej zawiodła w Warszawie. Bardzo chcemy zawiesić na szyi brązowe krążki. Wierzę, że wrócimy do Warszawy jako medaliści mistrzostw Polski. Z biletami do gry w Lidze Mistrzów w kieszeni – podkreślał Grobelny, przypominając o podwójnej stawce zmagań Skry z Vervą. Problemem mogły być jeszcze kontuzje, ale te ostatnio raczej okazywały się zmorą Skry. Przed ostatnim meczem sezonu także Verva poniosła straty. Musiała sobie radzić bez Jana Króla. Atakujący warszawian już w Bełchatowie na ostatnim treningu przed starciem o brąz nabawił się kontuzji mięśni brzucha. Nie był to poważny uraz, ale wykluczający zawodnika z gry.
Martyna Grajber o hejterach po zdobyciu złota: Parę osób odszczekuje teraz swoje słowa [WIDEO]
Verva zaskoczyła miejscowych agresywnym podejściem do gry, choć w sumie nie nie powinno to stanowić niespodzianki, jeśli wziąć pod uwagę o co toczyła się walka. Skra nie potrafiła nadawać tonu walce, poddała się rytmowi regularniejszych rywali warszawski zespół po godzinie prowadził 2:0, grając w przekonujący sposób i nie popełniając tylu błędów, co bełchatowianie.
Trener siatkarskich mistrzów Polski Andrea Gardini dla „SE”: Nie oczekuję perfekcji, domagam się walki [WYWIAD]
Trener Skry: Jesteśmy pasywni
W pierwszych dwóch partiach goście zapewniali sobie szybko solidną zaliczkę punktową i kontrolowali to, co się działo na bosku. Drugi set od początku toczył się pod dyktando Vervy, która prowadziła 6:1, 9:3, 11:4. W grze bełchatowian wciąż nie było widać zęba i ognia. Nic dziwnego, że zdegustowany trener gospodarzy Michał Gogol zwracał uwagę swoim graczom na przerwie: „Jesteśmy pasywni w najważniejszym meczu sezonu, a oni pokazują o wiele więcej determinacji”. Niewiele to zmieniło, nadal przewaga gości wynosiła ok 6 pkt, zmniejszona na chwilę dzięki lepszej zagrywce Skry. Generalnie w grze Skry nic się nie zazębiało, a Verva robiła swoje, imponując szczególnie grą kontrą i skutecznością środkowych.
Bartosz Kwolek MVP
W trzecim secie nie było już wysokiej przewagi, wreszcie obejrzeliśmy bardziej wyrównaną walkę, z o niebo lepiej zagrywającą Skrą, dzięki czemu wyszła ona po asie Milada Ebadipoura na prowadzenie 15:14. Verva znowu wykorzystywała kontrę i ponownie była w przodzie (20:19). Po ataku Bartosza Kwolka goście odskoczyli na 23:21. Za chwilę „Kwolo” posłał asa przy piłce meczowej, trafiając bombą Mikołaja Sawickiego, i zasłużenie został MVP spotkania.
– Brąz jest dla nas jak złoto, cieszymy się też z tego, że będzie Liga Mistrzów w Warszawie. Po ostatnim meczu mało kto na nas stawiał, ale pokazaliśmy, że zasługujemy na to miejsce – skomentował w Polsacie Sport kapitan Vervy Andrzej Wrona.
Na zgrupowaniu kadry siatkarzy w Spale zjawiło się... czterech graczy [WIDEO]
Ostateczna kolejność PlusLigi 2020/21
1. Jastrzębski Węgiel
2. Zaksa Kędzierzyn
3. Verva Warszawa
4. Skra Bełchatów
5. Asseco Resovia
6. Trefl Gdańsk
7. Ślepsk Suwałki
8. Aluron Zawiercie
9. GKS Katowice
10. AZS Olsztyn
11. Cuprum Lubin
12. Czarni Radom
13. Stal Nysa
14. MKS Będzin (spadek do I ligi)