Chemik po raz dziewiąty został mistrzem Polski, poprzednio wywalczył tytuły w 1994, 1995, 2014, 2015, 2016, 2017, 2018 i 2020 roku. W trzech pierwszych starciach w parze Chemik – Developres w tegorocznym finale dopiero piąty set – zresztą we wszystkich wypadkach zakończony wynikiem 15:13 – wyłaniał zwyciężczynie. Kluczowym meczem było starcie w Rzeszowie wygrane przez broniące tytułu policzanki. Wtedy podopieczne Turka Ferhata Akbasa objęły prowadzenie 2–1 i jechały do siebie. Czwarte spotkanie okazało się ostatnim. Jak zwykle ekipę Chemika ciągnęła na swoich barkach niezmordowana serbska maszyna do zdobywania punktów Jovana Brakocević (24 pkt w ostatnim starciu; średnia 25 pkt w finale). Kapitan Chemika Martyna Grajber zwróciła jednak uwagę na coś jeszcze innego.
Trener siatkarskich mistrzów Polski Andrea Gardini dla „SE”: Nie oczekuję perfekcji, domagam się walki [WYWIAD]
– Mam wrażenie, że gdyby był piąty mecz, to ktoś na pewno by padł po drodze – powiedziała Grajber. – Cieszę się, że wygrałyśmy i udało się to nam zamknąć w czterech spotkaniach. Naszą siłą było to, że nie straciłyśmy wiary, wiedziałyśmy, że dojdziemy do momentu, w którym znowu będziemy triumfować (Chemik przez dłuższy czas ligowego sezonu zajmował 5.–6. miejsce w tabeli – red.). Mam nadzieję, że parę osób odszczekuje teraz słowa, które wypowiedziały w połowie sezonu – podkreśliła z satysfakcją przyjmująca Chemika i reprezentacji Polski.
Na zgrupowaniu kadry siatkarzy w Spale zjawiło się... czterech graczy [WIDEO]
– Ten sezon faktycznie był znaczony wzlotami i upadkami – nie ukrywa libero Chemika Paulina Maj-Erwardt. – Dużo kontuzji, dużo nieporozumień, tym bardziej cieszy zwycięstwo. Cieszymy się, że wspólnie jako zespół potrafiłyśmy wszystko ułożyć i wygrać.