Polskie siatkarki przelecą pół świata

2010-08-12 6:00

Ponad 20 tysięcy kilometrów w powietrzu, kilkadziesiąt godzin w podróży, przesiadki, męczące oczekiwanie na lotniskach i zmiana czasu. A przecież trzeba jeszcze dobrze wypaść w dwóch turniejach grupowych i ewentualnym finale Grand Prix. Tak mordercze zadania stoją przed polskimi siatkarkami.

Nasze panie już dzień po udanym starcie w GP w Gdyni wyleciały do japońskiej Okayamy, gdzie w piątek zaczynają rywalizację w grupie F meczem z Tajwanem. Potem Polki czekają spotkania z Japonkami i Niemkami.

- Proszę mi nawet nie wspominać o tej mordędze - zaznaczała kilka chwil przed wejściem do samolotu Katarzyna Skowrońska-Dolata (27 l.). - Wiem, co nas czeka i nie chce mi się o tym myśleć. Nie starczy pewnie czasu na aklimatyzację, trzeba się szybko przestawić, gdzieś po drodze jakoś zasnąć i odpocząć. Jakoś damy radę, choć pewnie za dnia będziemy chodzić śpiące - dodaje nasza atakująca.

Pierwsza podróż "Złotek" łącznie z dwiema przesiadkami i postojami na lotniskach trwała bowiem blisko 22 godziny. A przecież biało-czerwone pierwsze spotkanie rozegrają już jutro o 8 rano polskiego czasu. Po zawodach w Japonii wyruszą do Tajpej, gdzie odbędzie się trzecia impreza fazy grupowej (grupa H z udziałem Tajwanu, Brazylii i Portoryko). Jeśli awansują do finału, w następnym tygodniu polecą do chińskiego Ningbo i dopiero pod koniec sierpnia wrócą do Polski. W czasie tych wojaży pokonają odległość równą połowie obwodu kuli ziemskiej.

Najnowsze