Wygrane są obowiązkiem biało-czerwonych, ale Stephane Antiga (39 l.) marzy o jeszcze czymś - zdjęciu klątwy, która dotknęła jego trzech poprzedników: Raula Lozano, Daniela Castellaniego i Andreę Anastasiego. Wszyscy oni po odniesieniu wielkiego sukcesu doznawali klęski w następnym sezonie.
Antiga, który rok temu zdobył z Polakami złoto mundialu, może przełamać nieszczęśliwą serię. Jeśli jego drużyna zakończy kompletem triumfów drugą fazę PŚ, a w decydującej części w Tokio pokona przynajmniej jednego z potentatów (USA, Włochy), powinna sobie zapewnić awans na igrzyska olimpijskie do Rio.
Antiga: Wkurzyłem się, ale miałem powód
- Po pięciu meczach mamy na koncie pięć zwycięstw. Wierzę w swoich graczy. Są dobrze przygotowani, więc w niektórych spotkaniach kluczem będzie kwestia mentalnego podejścia do gry - mówi francuski szkoleniowiec.
Polacy grają dziś z ekipą Klonowego Liścia, która wymęczyła do tej pory w PŚ dwie wygrane 3:2 z innymi outsiderami, Egiptem i Australią, nie miała jednak szans z czołówką (1:3 z Włochami, 0:3 z USA). Nasi siatkarze nie mogą sobie pozwolić na przestoje, jakie oglądaliśmy z Iranem i Wenezuelą.
- Rywale koniecznie chcą coś udowodnić mistrzom świata i każdy wyzwala przeciwko nam dodatkową motywację. To dlatego w Japonii nie ma dla nas łatwych meczów. Ale jeśli utrzymamy agresję w grze, będzie dobrze - jest pewien selekcjoner.