Brazylijscy organizatorzy finałowego turnieju Ligi Światowej w Kurytybie postanowili skorzystać z dobrych polskich wzorów i zorganizowali zawody na piłkarskim stadionie z zamkniętym dachem. Zapomnieli tylko, że brazylijska zima, choć nie mroźna tak jak u nas, może sprawić psikusa. I tak się właśnie stało: treningi i mecze pierwszego dnia były prowadzone w temperaturach 10–15 stopni! Goście byli w szoku, na trybunach ludzie siedzieli w zimowych kurtkach.
Siatkarze musilei dbać o formę, więc dodatkowo się rozgrzewali na rowerkach stacjonarnych, w strefie dla rezerwowych wstawiano stare dobre „farelki”, a kibice siedzieli na trybunach opatuleni jak na otwartym powietrzu. Trener Serbów Nikola Grbić grzmiał, że nie widział czegoś takiego w 30-letniej karierze. Co ciekawe, przepisy FIVB mówią, że mecze oficjalne pod egidą tej organizacji można prowadzić w temperaturze 16–25 stopni, czyli w zasadzie tych zawodów w ogóle nie powinno być. Ale nie takie rzeczy uchodziły na sucho leśnym dziadkom z FIVB...
Tymczasem na trybunach w Kurytybie ... #fivbworldleague ❄️ pic.twitter.com/Rda6CRM0Av
— Marek Żochowski (@Marek_Z_SE) 5 lipca 2017