W końcówce pierwszego seta nikt ze sztabu Skry ani z sędziów stolikowych nie zauważył, że na parkiecie przez kilkadziesiąt sekund przebywało po stronie bełchatowskiej czterech graczy zagranicznych. Regulamin PlusLigi dopuszcza trzech, tymczasem w drużynie gości na boisku znajdowali się: Bułgar Nikołaj Penczew, Argentyńczyk Nicolas Uriarte, Serb Srecko Lisinac i Ukrainiec Jurij Gładyr.
"Gładyr posiada przecież polski paszport" - dziwią się kibice. Nie mają racji. Jeszcze w poprzednim sezonie nie byłoby w tej sytuacji naruszenia przepisów. Jednak od obecnych rozgrywek gracz urodzony poza Polską, mimo posiadania naszego paszportu nie jest automatycznie uznawany za tzw. zawodnika krajowego, do którego nie stosuje się limit obcokrajowców. Poza polskim obywatelstwem musi mieć także polską licencję, a nie jedynie międzynarodową, wydaną przez FIVB, jak Gładyr.
Espadon złożył protest i wszystko wskazuje, że zdobędzie 3 punkty przez formalny błąd rywali. Co więcej, szczecinianom w myśl przepisów PlusLigi należy się także odszkodowanie finansowe od klubu ukaranego walkowerem w wysokości 30 000 złotych.
Pozostaje pytanie, czy na to wszystko nie powinien zareagować stolik sędziowski i specjalny system komputerowy, który miał przeciwdziałać możliwości wystąpienia takiej pomyłki.
- Nałożyło się kilka elementów - tłumaczy nam rzecznik ligi Kamil Składowski. - Po pierwsze, Skra niewątpliwie popełniła błąd, po drugie, obsługa stolika powinna go zasygnalizować, po trzecie, system ostrzegający przed niedozwoloną zmianą nie zadziałał, bo gdy na boisko wchodził Lisinac jako czwarty obcokrajowiec, to zmieniał libero, a taka zmiana nie jest odpowiednio oznaczona w komputerze.