- Puchar jest nasz! - krzyczeli rozentuzjazmowani fani siatkówki. Wśród transparentów pojawiło się m.in. hasło "I jak tu was nie kochać?!" z domalowanym czerwonym serduszkiem.
Siatkarze wracali wczoraj samolotem rejsowym LOT z Sofii. Personel pokładowy od razu przygotował niespodziankę w postaci lampki szampana dla wszystkich pasażerów, a zawodnicy dostali na koniec podróży całą butelkę trunku z bąbelkami.
Na Okęciu ekipa prowadzona przez kapitana drużyny Marcina Możdżonka (27 l.) i trenera Andreę Anastasiego (52 l.) z trudem przecisnęła się przez tłumy wielbicieli i pokazała na specjalnym podeście. Owacjom nie było końca, niemal bez przerwy kibice wykrzykiwali "dziękujemy, dziękujemy!".
Odczytano też list prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, który napisał m.in.: "Życzę, żeby igrzyska olimpijskie w Londynie były równie udane".
- Dziękuję bardzo - odpowiedział po polsku trener Anastasi. - Jestem dumny z chłopaków, to był niesamowity turniej i wspaniały finał. Ale to nie koniec naszej pracy - zapowiedział włoski szkoleniowiec, mając na myśli nadchodzące igrzyska olimpijskie.
Nic dziwnego, że kibice już umawiali się w tym samym miejscu za kilka tygodni - po powrocie drużyny Anastasiego z Londynu. Polacy stali się faworytami numer jeden do złota i żaden z fanów nie wyobraża sobie innego scenariusza.
- Złoto Ligi Światowej pozwala nam realnie myśleć o krążku na igrzyskach. Jedziemy do Londyny po medal - przyznaje najlepszy libero turnieju finałowego Ligi Światowej Krzysztof Ignaczak (34 l.).
Polska pnie się w górę
Polscy siatkarze dzięki triumfowi w Sofii przesunęli się jedno miejsce w górę w rankingu Międzynarodowej Federacji Siatkówki. Niewiele brakuje im do 2. lokaty, którą zajmowali w 2006 r. po wicemistrzostwie świata. Jeśli osiągną sukces w Londynie, będą w stanie zdetronizować Brazylię i zostać samodzielnymi liderami.
1. Brazylia 232,5 pkt
2. Rosja 196,5
3. POLSKA 192
4. Kuba 188,25
5. USA 178
6. Włochy 173