Złoci chłopcy Vitala Heynena (49 l.) mieli wrócić do kraju około godziny 13, ale po przyjeździe z Turynu na lotnisko w Mediolanie okazało się, że… nie mają czym lecieć. Samolot, którym mieli wrócić do kraju uległ kolizji z… samochodem, poruszającym się po płycie lotniska. – Taśmociąg uderzył w obudowę silnika maszyny, a z taką usterką samolot nie może wystartować. To był nieszczęśliwy wypadek, kierujący pojazdem mógł nie zachować należytej ostrożności – powiedział wczoraj na antenie TVP rzecznik LOT, Adrian Kubicki. Po nasz zespół została wysłana inna maszyna.
Kibice przywdziani w biało-czerwone barwy byli niepocieszeni, ale cierpliwie czekali na przylot naszych Orłów. Samolot z reprezentacją Polski na pokładzie wylądował na Okęciu dokładnie o godz. 17.16, a niecałe pół godziny później pierwsi bohaterowie pojawili się w hali przylotów.
Kibice przywitali ich gromkim „dziękujemy”, zaśpiewanym przy akompaniamencie orkiestry. Chwilę później kilkaset tysięcy gardeł odśpiewało z siatkarzami Mazurka Dąbrowskiego oraz "sto lat". - Spóźniliśmy się parę godzin, a ja spóźniłem się cztery lata, ale dojechałem na te mistrzostwa. Z tymi chłopakami można iść na wojnę. Dziękujemy wam! - powiedział MVP turnieju, Bartosz Kurek (30 l.).