Tyczkowaty, mierzący 208 cm, bombardier pomorskiej ekipy gra w ekstraklasie niecałe cztery sezony i z roku na rok robi wyraźne postępy. Rok temu był najlepiej punktującym Polakiem ligi, teraz jest w czołowej trójce. Aż dziwne, że jeszcze nie zagrał w kadrze. - Czekam na to i jestem gotów na debiut - przyznaje siatkarz w rozmowie z "SE". - Nie zależy to ode mnie, staram się nie myśleć na zapas o reprezentacji. Przyznaję, że trener Heynen rozmawiał już ze mną, ale poczekajmy na powołania. W każdym razie patrzę na to pozytywnie - dodaje Schulz, który szczególnie docenia pracę z trenerem Trefla Andreą Anastasim.
- Jeśli ktoś będzie się zastanawiał, czy warto, polecam. Każdy podnosi umiejętności przy Anastasim. W moim przypadku oznaczało to stabilny rozwój. Najpierw byłem rezerwowym, potem regularnym zmiennikiem, w końcu atakującym numer jeden. Trzyma nas twardą ręką, czasem krzyknie, czasem pogłaszcze, ale są efekty - zapewnia Damian, już od podstawówki zwany przez kolegów "Bocianem".
- Nie rosłem wtedy bardzo szybko, ale miałem chude nogi, ksywka się przyjęła i została do dzisiaj - opowiada. - Potem wystrzeliłem z centymetrami. Pamiętam, że kiedy dostałem dowód osobisty, w rubryce "wzrost" było 198 cm. Dwa metry pękły wkrótce.
Po czterech udanych sezonach w Treflu chętnych na zatrudnienie Schulza nie zabraknie. - Pojawiły się propozycje, ale na razie wolę się skupić na walce z klubem - mówi. - Najpierw chciałbym zrobić w tym sezonie z klubem coś fajnego.
WYNIKI SPORTOWE NA ŻYWO