Po Rosji czekają nas jeszcze turnieje w Łodzi (24-26.06) i Nancy (1-3.07). O awans do finału LŚ Polacy nie muszą się martwić, bo w połowie lipca będą gospodarzami finałowej imprezy w Krakowie. Antiga może więc eksperymentować ze składem i dać odpocząć najbardziej eksploatowanym podopiecznym. A przynajmniej chciał to zrobić.
Niestety, przepisy FIVB nakazują skorzystanie z minimum 10 graczy, którzy wystąpili w kwalifikacjach olimpijskich w Tokio. Francuz ustalił początkowo, że weźmie 9 siatkarzy z tej grupy, licząc, że światowa federacja nie wyciągnie konsekwencji finansowych. Okazało się jednak, że działacze twardo obstają przy swoim.
- Dlatego do Rosji musiał z nami pojechać Bartosz Kurek, który pierwotnie miał dostać więcej wolnego - tłumaczy "SE" selekcjoner. - Nie miałem wyjścia, musiałem podjąć taką decyzję, choć to rozbija moje plany - nie ukrywa Antiga.
Kurek pojechał zatem zamiast Wojciecha Żalińskiego, by wypełnić wymogi statystyczne FIVB, a niekoniecznie do grania. W Rosji nie będzie za to Michała Kubiaka, Fabiana Drzyzgi i Mateusza Miki, którzy albo odpoczywają, albo leczą urazy.
- Ligę Światową traktuję jako instrument, dzięki któremu przygotujemy się do Rio - mówi nam Antiga. - Zagramy między innymi z naszymi rywalami grupowymi z igrzysk, na przykład z Rosją, z którą idzie nam ostatnio bardzo dobrze. Ale na pewno nigdy nie powiem, że jest z nią łatwo. To, że często wygrywaliśmy z Rosjanami za mojej kadencji, nie zmienia faktu, iż bez dobrej gry nie ma mowy o sukcesie. Nawet jeśli nie każdy chce pokazać wszystko w takich meczach, to każdy chce wygrać. Jednego jestem pewien: zdobyliśmy nad nimi przewagę psychologiczną, a to sporo - podkreśla selekcjoner.