"Super Express": - Długo pan przekonywał Wlazłego do powrotu?
Stephane Antiga: - To była jego samodzielna, przemyślana decyzja. Ani ja, ani związek nie naciskaliśmy, nie zmuszaliśmy go do niczego. Zresztą to moja dewiza wobec każdego potencjalnego kadrowicza: w zespole narodowym trzeba bardzo chcieć grać, to wymaga olbrzymiej motywacji, poświęcenia czasu, sił, często życia rodzinnego. Jeśli kogoś musiałbym zmuszać do gry, to w ogóle nie ma o czym mówić. Z Mariuszem porozmawiałem o celach, koncepcji, a o tym, że jest ważny dla zespołu narodowego, nie trzeba nikogo przekonywać. Wyraził gotowość do pracy, a to doskonała wiadomość dla nas wszystkich.
Robert Kubica na liście startowej Rajdu Argentyny
- Już na początku pracy od razu myślał pan o powołaniu Mariusza?
- Nie. Myślałem o wybraniu najlepszych siatkarzy, jacy są do dyspozycji. Obserwowałem graczy w czasie ligowego sezonu i dopiero po pewnym czasie wiedziałem, kto jest w jakiej formie. Dotyczy to także Wlazłego, który miał trudny poprzedni sezon, bo grał na innej pozycji niż zwykle. Musiałem mieć pewność, że prezentuje dobrą dyspozycję. Teraz nie mam już wątpliwości.
- Wybrał pan chyba wszystkich siatkarzy, którzy powinni być w kadrze. Właściwie nikt z komentatorów nie zgłasza zastrzeżeń do podanej listy 26 nazwisk.
- To przemyślane działanie związane z nagromadzeniem imprez w tym roku. Nie zmienię napiętego kalendarza, ktoś go ustalił i trzeba się dostosować. Poza tym Polska musi grać w dodatkowych kwalifikacjach mistrzostw Europy, w których przecież ostatnio nie musiała brać udziału. Dlatego mamy co robić już od połowy maja. Bez szerokiego składu ciężko byłoby sprostać wyzwaniu. Muszę mieć możliwość manewru w razie kontuzji czy problemów sportowych poszczególnych graczy. To jest lista na cały sezon, chcę mieć w drużynie ludzi, którzy sprostają obciążeniom. Ale na pewno będę odpowiednio gospodarował ich siłami, bo całego sezonu na pełnych obrotach nie da się zagrać.