Dlaczego Artur jest Kacprem?
– Miał się nazywać Kacper, ale jego matka chrzestna powiedziała: „To jakieś niepoważne imię. A jak zostanie prezydentem?”. Rejestrowałem go w urzędzie i poprosiłem panią, żeby powiedziała na głos: „Artur Szalpuk” i „Kacper Szalpuk”. Dobra, mówię, niech będzie Artur Kacper. A że w domu zawsze był „Kapa”, to tak zostało. My częściej mówimy Kacper. Kiedyś nie chcieli mi chłopaka wydać w przedszkolu. „Nie ma u nas takiego dziecka jak Kacper Szalpuk”. „Proszę pani, ale to naprawdę mój tatuś” – musiał wyjaśniać młody.
W garderobie Lindy
– Miał rok, gdy... zarobił pierwsze pieniądze. Wzięto go do reklamy zupek dla dzieci. Był casting, został wybrany. Dwa dni zdjęciowe w wytwórni filmowej, a on jako gwiazda miał przywileje. Dano mu miejsce w tej samej przyczepie, w której Bogusław Linda mieszkał w czasie kręcenia „Psów 2”. Jakoś się tak złożyło, że ostatecznie reklama filmowa się nie ukazała, pojawiły się tylko zdjęcia w czasopismach.
Nie wolno kopać dzieci
– Uprawiał wiele sportów. W tenisa był bardzo dobry, karate też przyniosło mu kilka dyplomów. Jego trener od sztuk walki w pewnym momencie nawet zabronił mu używać technik nożnych, bo był dużo wyższy od rówieśników i zdarzyło się, że po kopnięciu Artura rywal zwymiotował pod kaskiem. Siatkówka zawsze towarzyszyła, ale trochę trwało zanim stała się najważniejsza.
15-latek ogrywa tatę
– W Olsztynie graliśmy regularnie przez płot u moich rodziców, a na wakacjach w Chałupach przez siatkę do badmintona. Nigdy nie miał ze mną łatwo w gierkach jeden na jeden, nie odpuszczałem mu, musiał sam walczyć o swoje. Ile to razy były łzy, złość i naginanie przepisów... W końcu pierwszy raz mnie ograł. Miał chyba z 15 lat. Jego pierwszy trener od siatkówki Piotrek Szymanowski przekonał, że powinien na nią postawić. Zaczynał od gry na libero, w następnym sezonie rozgrywał, dopiero w pierwszym roku jako kadet zmienił pozycję na przyjęcie. A ja do dziś uważam, że gdyby został wtedy rozgrywającym, to dzisiaj byłby drugi w Polsce po Fabianie Drzyzdze.
Nie da się wysiedzieć na meczach
– Od ładnych kilku lat przestałem być obiektywny w ocenie gry syna, bo niby dlaczego miałbym być? Jestem ojcem i mam go wspierać, a nie krytykować. I kibicuję z całych sił, najczęściej na stojąco, tylko że kosztuje mnie to sporo zdrowia, bo na niektórych spotkaniach po prostu nie jestem w stanie wysiedzieć. Wychodzę wtedy gdzieś poza trybuny i nasłuchuję. Jestem bardzo zdziwiony, że obejrzałem cały mecz finałowy mundialu z Brazylią. Ale byłem jakoś tak dziwnie spokojny o wynik...
Wyjechał chłopak, wrócił mężczyzna
– Poprzedni rok w lidze, pod okiem Andrei Anastasiego w Treflu Gdańsk, nauczył go bardzo wiele, przede wszystkim radzenia sobie z niepowodzeniami. Kiedyś za dużo myślał i przeżywał na boisku, teraz jest twardy, ciężko go złamać. Lubi walczyć na parkiecie, a pod względem charakteru mógłby płynnie zastąpić Kubiaka. Do Gdańska pojechał chłopak, a wrócił mężczyzna. Dużo dała mu praca w kadrze z Heynenem, to był dalszy ciąg dojrzewania. I tak, ze starej szalupy zrobił się piękny okręt.