To nie był mecz, na który kibice się tak mocno szykowali. Po trzech setach, wszystko już było jasne, a wielu fanów mogło czuć niedosyt, że w tak błyskawiczny sposób się to zakończyło. Turecki zespół miał kilka dobrych okresów w całym spotkaniu, gdzie mogli przeciwstawić się ekipie z Perugii, jednak zabrakło skuteczności w decydujących fragmentach. Niestety na parkiecie nie pojawił się Kamil Semeniuk, który na gorąco po meczu wytłumaczył, dlaczego nie był w pełni do dyspozycji trenera.
- No przytrafił się niestety wypadek w ostatnią sobotę, w ostatni trening przed wolnym dniem. Dosłownie w ostatnich minutach treningu pociągnąłem łydkę, naderwałem i walczymy z czasem. Dzisiaj byłem do dyspozycji jeśli chodzi o przyjęcie, gdzieś tam już próbowałem delikatnie podskakiwać. No wszystko jest uzgadniane ze sztabem medycznym, żeby nie forsować nogi tak szybko. Teoretycznie potrzebowałbym dwa tygodnie jesteśmy dopiero w połowie drogi, ale wszystko idzie bardzo dobrze i jest pod kontrolą. Mam nadzieje, że w niedziele będę mógł pomóc bardziej drużynie, jeśli sytuacja będzie tego wymagać - rozpoczął.
Kamil Semeniuk na gorąco po półfinale Ligi Mistrzów. Wspomniał o Nikoli Grbiciu
Przyjmujący reprezentacji Polski nie jest w pełnej dyspozycji, ale po meczu na gorąco nie tylko wspomniał o swojej kontuzji, ale także o ewentualnej reakcji Nikoli Grbicia.
- Jeszcze Nikola do mnie nie pisał, że mu nie powiedziałem. Na kadrę mam się zjawić dopiero 2 czerwca, więc jeszcze jest czas. Fizjoterapeuci na mnie chuchają i dmuchają, żebym mógł jak najszybciej wrócić do gry. Głęboko wierzę w to, że w niedzielę uda się wejść na boisko i może zaserwować ostatnią piłkę na złoty medal. To by było coś. I jeszcze as - podsumował reprezentant Polski.
W sobotę 17 maja odbędzie się "polski" półfinał, w którym zmierzą się ekipy Jastrzębskiego Węgla i Aluronu CMC Warty Zawiercie.
