Kędzierzynianie ulegli w miniony weekend w Warszawie Projektowi 1:3 w PlusLidze i zupełnie nie prezentowali się jak dwukrotny z rzędu triumfator najważniejszych europejskich rozgrywek. Na wtorkowe spotkanie w Dąbrowie Górniczej (Aluron nie ma hali spełniającej wymagania europejskiej federacji – red.) wyszła jednak kompletnie inna Zaksa – pewna swego, skuteczna we wszystkich elementach, pewnie neutralizująca poczynania rywali. Po dwóch setach miała 70 procent skuteczności ataku, wynikające w dużym stopniu z aż 65-procentowego przyjęcia zagrywki! Marcin Janusz, rozgrywający kędzierzynian, robił praktycznie, co chciał z doskonale dogrywaną przez partnerów piłką.
Aluron nie miał jak odpowiedzieć na nakręcającą się maszynkę z Kędzierzyna, tym bardziej że równą formę prezentował jedynie atakujący Dawid Konarski. Lider i gwiazdor numer jeden zawiercian Uros Kovacević wraca po urazie i było to widać.
Przegrywając 0:2, siatkarze Aluronu wiedzieli, że nie ma na co czekać i ostrzej zaczęli trzecią partię. Po aucie po ataku środkowego Zaksy Dmytro Paszyckiego było już 11:7 dla gospodarzy. To była pierwsza odsłona, w której Aluron pokazał więcej atutów i nawiązywał równorzędną walkę. Zaksa jednak wytrwale goniła i dogoniła przy stanie 18:18. Za chwilę prowadziła 21:20, po dwóch kapitalnych akcjach w obronie, między innymi twardym „zgaszeniu” Kovacevicia blokiem przez Paszyckiego. Szala przechyliła się na stronę faworyta, który nie oddał już tego meczu. Tytuł MVP powędrował do Łukasza Kaczmarka, atakującego Zaksy (22 pkt).
Rewanż w parze Zaksa – Aluron odbędzie się w środę 15 lutego w Kędzierzynie. Zaksie wystarczy wygrać tylko dwie partie, by awansować. Aluron musiałby zwyciężyć za 3 pkt (3:0, 3:1), ale wtedy i tak dojdzie do decydującego „złotego seta”.
Zwycięzca polskiej wojny o ćwierćfinał trafi w kolejnych rundach na niezwykle wysokie przeszkody. W ¼ finału – na finalistę LM z lat 2021 i 2022, włoski Itas Trentino, a w ewentualnym półfinale – najpewniej na faworyta numer jeden rozgrywek, niepokonany w tym sezonie team Perugii, z Wilfredo Leonem i Kamilem Semeniukiem w składzie.