Paweł Zatorski to bez wątpienia jeden z najlepszych siatkarzy na pozycji libero historii polskiej siatkówki. Jeden z filarów Nikoli Grbicia kilka tygodniu temu mógł cieszyć się ze zdobycia wymarzonego medalu na igrzyskach olimpijskich. Jednak w półfinale doszło do niefortunnego wydarzenia, w którym ucierpiał właśnie podstawowy libero "biało-czerwonych". Podczas trzeciego seta w meczu Polska - USA rywale prowadzili i chcieli za wszelką cenę przypieczętować zwycięstwo w tej partii, aby objąć prowadzenie 2:1. Podopieczni przy jednej z kolejnych akcji przesuwali się na parkiecie aż w pewnym momencie dochodzi do zderzenia Marcina Janusza z Pawłem Zatorskim. Kibice zamarli, ponieważ nie było żadnego libero na zmianie przez niezrozumiały regulamin, podczas igrzysk olimpijskich z ograniczeniem powołanych zawodników. Zatorski padł na boisko po interwencji lekarzy zdecydował sie dokończyć spotkanie, które zakończyło się szczęśliwie, a także wystąpić w finale z Francją.
Pechowy powrót Pawła Zatorskiego. Krew leciała ciurkiem z głowy reprezentanta Polski
W końcówce pierwszego seta w meczu GKS-u Katowice z Asseco Resovią doszło do pechowego zdarzenia, wówczas Stephen Boyer chcąc złapać piłkę przypadkowo zahaczył o głowę Zatorskiego, który po chwili schodzi z boiska, a z jego głowy leci krew. Libero szybko ruszył do sztabu medycznego, a kilka akcji później 34-latek był już gotowy do gry w specjalnym opatrunku. Dla Zatorskiego był to debiut na ligowych parkietach w sezonie 2024/2025, ponieważ wcześniej zmagał się problemami zdrowotnymi, które wynikały z poświęcenia w trakcie igrzysk olimpijskich.
Ostatecznie klub z Rzeszowa wygrał to spotkanie 3:1, a w kolejnym spotkaniu - 16 października podopieczni Tuomasa Sammelvuo zmierzą się z PGE Projektem Warszawa.