Amerykanie wyciągnęli wnioski z porażki i byli dużo lepiej przygotowani do sobotniego starcia. O wiele dokładniej zagrywali, odrzucając nas od siatki, skuteczniej pracował blok Jankesów. Polacy nie mogli się wstrzelić z serwisem tak jak dzień wcześniej.
Set trwał 45 minut
Dwa sety drugiego spotkania w łódzkiej Arenie były nudne, bo mistrzowie olimpijscy dominowali i łatwo uzyskiwali przewagę. Emocje zaczęły się w końcówce trzeciej partii, która... nie mogła się skończyć. Goście dopiero przy stanie 36:35, po 45 minutach morderczej walki punkt za punkt wykorzystali meczbola.
- Wypadliśmy gorzej w przyjęciu i zagrywce, rywale dzięki temu mogli grać dokładniej - tłumaczył przyczyny przegranej Bartosz Kurek (23 l.). - Szkoda, że dopiero w trzecim secie nawiązaliśmy walkę. Młody przyjmujący kadry błyszczał w pierwszym meczu, w którym zdobył 23 pkt. W sobotę wyraźnie odczuwał trudy walki i zaliczył o 12 pkt mniej.
Grę ciągnął Zbigniew Bartman (24 l.), debiutujący w drużynie narodowej na pozycji atakującego. "Zibi" atakował niemal bez przerwy (aż 40 razy!) i zdobył 21 pkt. W końcówce zabrakło nam jednak drugiej "strzelby". - Nie możemy polegać tylko na Zbyszku - przyznał Kurek.
Puścił oko do Bartmana
Bartman miał zresztą szansę na wykorzystanie piłki setowej w trzecim secie, ale po jego ataku sędziowie uznali, że piłka wypadła na aut bez bloku. - Rozgrywający Amerykanów puścił do mnie oko po tej akcji, a po meczu przyznał się, że musnął piłkę - opowiadał atakujący biało-czerwonych.
- To była znakomita lekcja dla mojej drużyny udzielona nam przez zespół, w którym występuje pięciu mistrzów olimpijskich - podsumował trenerAndrea Anastasi (51 l.). Szkoleniowiec zapowiedział, że nie zmieni składu przed wyjazdem do Brazylii, USA i Portoryko. - Szykujemy się do turnieju finałowego i zamierzamy to zrobić jak najlepiej. Dlatego ci siatkarze muszą zdobywać doświadczenie w walce ze światową czołówką - dodał Włoch.