- Ciągle mi wypominano, że mam dwa tytuły mistrza świata, a nie zdobyłem złota indywidualnych mistrzostw Polski. Wreszcie się udało, w końcu mam tę upragnioną czapkę (Kadyrowa – PAP). Wszystko po trochu składało się na ten końcowy wynik. Od rana miałem dobre samopoczucie i plan w głowie na te zawody. Poskładał się fajnie, że w końcu jestem mistrzem Polski - mówił podczas dekoracji Bartosz Zmarzlik.
Żużlowiec Stali Gorzów od początku imponował szybkością i dobrym spasowaniem do toru. Czasami musiał czasami jednak gonić rywali, tak jak to miało miejsce w siódmym wyścigu, kiedy to Jarosława Hampela minął dopiero na początku czwartego okrążenia. Apetyty na piąte mistrzostwo miał również m.in. Kołodziej, który imponował szybkością na dystansie. Leszczynianin błyskawicznie wychodził spod taśmy i z dużą przewagą pierwszy mijał linię mety.
W pierwszej części zawodów nieco słabiej spisywał się z kolei Janowski, który triumfował przed rokiem z kompletem sześciu wygranych biegów, a tydzień temu poprowadził w Lesznie Betard Spartę do zwycięstwa w meczu ligowym nad Fogo Unią. Janowski dopiero w czwartym swoim starcie przywiózł trzy punkty i o awans do finału musiał przedzierać się przez półfinał.
W 12. biegu doszło do starcia trójki faworytów: Zmarzlika, Janowskiego i Piotra Pawlickiego, który po mistrzostwo sięgnął trzy lata temu. Emocji jednak nie było zbyt wiele, dwukrotny mistrz świata szybko zostawił za plecami rywali, Janowski przyjechał drugi też z wyraźną przewagą nad Pawlickim, który po trzech startach miał zaledwie cztery punkty na koncie.
W kolejnym wyścigu spotkali się dwaj dotąd niepokonani żużlowcy - Zmarzlik i Kołodziej. Gorzowianin objął prowadzenie już na pierwszym łuku i zwyciężył bez problemów. Obaj zawodnicy w rundzie zasadniczej stracili tylko po jednym punkcie. W 18. biegu Zmarzlika, który był już pewny udziału w finale, pokonał Krzysztof Kasprzak. Żużlowiec ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz po kiepskim początku, rozkręcał się z każdym kolejnym wyścigiem i zakwalifikował się do półfinału.
W nim Kasprzak najszybciej ruszył spod taśmy, ale do linii mety musiał odpierać ataki Janowskiego. Ostatecznie obaj zawodnicy uzupełnili stawkę wielkiego finału.
Decydujący wyścig był jednym z najbardziej widowiskowych niedzielnych zawodów. Nieoczekiwanie stawce przewodził Kasprzak, a za nim jechał Janowski. Jeszcze na pierwszym efektowny atak przypuścił Zmarzlik, który z czwartej pozycji przedarł się na pierwsze miejsce. Doszło też do kontaktu między zawodnikami, ale na szczęście wszyscy utrzymali się na motocyklach. Kasprzak zaczął słabnąć i został wyprzedzony przez Janowskiego i na końcu przez Kołodzieja, dla którego był to już ósmy medal w IMP (cztery złote i cztery brązowe). Janowski z kolei może się pochwalić siedmioma krążkami (dwa złote, dwa srebrne i trzy brązowe).
Zmarzlik oprócz medalu, szarfy oraz pucharu otrzymał Czapkę Kadyrowa, na której każdy zwycięzca wyszywa swoje nazwisko oraz rok, w którym zdobył tytuł. Zawody były jednocześnie 71. Memoriałem Alfreda Smoczyka, jednym z najstarszych turniejów towarzyskich rozgrywanych w Polsce. Zmarzlik jako triumfator IMP, został jego zwycięzcą.