- Jak wyglądały ostatnie godziny przed startem?
Bartosz Zmarzlik: - Dobrze mi się spało. Nie mogłem wstać, bo ustawiłem sobie budzik na 7:30, bo chciałem pobiegać. Wstałem po 8, bo nie mogłem się dobudzić. Udało się jednak trochę pobiegać, potem szybkie śniadanko. Bardzo wcześnie przyjechałem na stadion, miałem dużo zajęć. Sprawdzałem po 10 razy czy wszystko na pewno mam. Nie chciałem dopuścić, by cokolwiek zepsuło mi ten dzień. Gdy przyszła godzina 19, wiedziałem, że wszystko jest w moich rękach.
- Twój team był bardzo liczny. To pomogło?
- Myślę, że tak. Było bardzo wiele głosów. Fajnie, jak opinie po biegu były podobne, to podkreślało, że dobrze funkcjonujemy. To był też element odstresowania się dla ludzi z mojego teamu. Chciałbym podziękować moim mechanikom oraz mojej rodzinie, która była ze mną zawsze.
- Były jakieś kłopoty przed startem?
- Problemy były. W ostatnim tygodniu też nie czułem się najszybszy. Ale w najważniejszym momencie sezonu byłem tym Bartkiem, co kiedyś.
- Ile jeszcze w tobie jest paliwa i motywacji?
- Wygrywanie jest jak uzależnienie. Takie rzeczy nigdy się nie nudzą.
- Jak zniosłeś te sytuacje po Vojens, kiedy zostałeś zdyskwalifikowany?
- Brałem to na swoją odpowiedzialność. I bardzo chciałem wygrać tę ostatnią rundę. Dla samego mnie było to wyzwanie. Ciężkie to były dni. Dużo stresu i wyrywania włosów. Już jestem prawie łysy. Będę miał o 5 lat krótsze życie przez ten jeden dzień. Przez dwa dni do nikogo się nie odzywałem. Chciałem to wziąć na spokojnie i wiedziałem, że piękny dzień nadejdzie niedługo. Tylko trzeba było przeżyć te dwa tygodnie.
- Zwykle masz nastawienie „mogę”. Czy dziś było „muszę”?
- Zdecydowanie tak. Przez cały sezon mówiłem, że ja tylko mogę, a nic nie muszę. Taką dewizą się kieruję. Ale teraz pierwszy raz w życiu poczułem, że muszę to zrobić, żeby udowodnić samemu sobie wiele rzeczy. Po trochu tak jest, że przez wydarzenia w Vojens to złoto teraz lepiej smakuje. Nikomu nie chciałem ucierać nosa, tylko samemu sobie coś udowodnić.
- Ile razy sprawdziłeś, czy ten kevlar jest w porządku?
- Możecie się śmiać, ale naprawdę zerkałem (śmiech). Trochę brałem to humorystycznie, już się z tego śmiałem.