– Bardzo dobrze umiem już oddzielić pracę żużlowca od roli ojca – przekonuje Zmarzlik. – Wszystko jest kwestią zaplanowania sobie czasu i uważam, że bycie rodzicem nie utrudnia sportowcowi kariery, jak się czasem słyszy. Wręcz przeciwnie. Jest dużo więcej radości, uśmiechu, spokoju i luzu. Wszystko przez to maleństwo, które daje wiele motywacji i radości w domu. A sport, praca i pasja, czyli to, co kocham najbardziej robić, pozostają bez zmian – podkreśla najlepszy polski żużlowiec, który niedawno przekazał eksponaty związane ze swoją karierą do Muzeum Sportu i Turystyki. I właśnie z tym wiąże się pewien plan mistrza. – Nie mogę się doczekać momentu, kiedy za 10–15 lat przyjdę z synem na wystawę muzealną z moimi pamiątkami. To będzie dla mnie wyjątkowa chwila – rozmarza się Zmarzlik.
Gigantyczna tragedia w sporcie. Nowe informacje o śmierci 19-letniego motocyklisty
Na razie rywalizuje w ligowym sezonie, za chwilę rozpocznie walkę w obronie tytułu mistrza globu. – Nie ma czegoś takiego jak kres moich celów. Sukces napędza sukces – dowodzi. – To, że jestem dwukrotnym mistrzem świata, dla mnie w tym momencie nie ma już większego znaczenia. To przeszłość, liczy się to, co przede mną.