Formuła 1, Grand Prix Australii

i

Autor: AP Kierowcy ścigają się w tegorocznym GP Australii Formuły 1

DRAMAT byłego kierowcy F1! Był pewny, że umrze, cierpiał straszne KATUSZE

2021-03-20 19:09

Podobnie jak w Polsce tak i na świecie pandemia COVID-19 wciąż bardzo mocno daje się wszystkim we znaki. O tym, jak groźny jest koronawirus, przekonują się także sportowcy. Mimo że często ich organizmy są dużo odporniejsze, to wcale nie oznacza, że zawsze będą łatwiej przechodzić zakażenie SARS-CoV-2. Swoją historią podzielił się właśnie jeden z byłych kierowców F1, który bardzo ciężko przeszedł COVID-19 i był na tyle pewien, że nie zdoła przeżyć, że zdążył… spisać testament!

Już od ponad roku świat zmaga się z pandemią koronawirusa. Jest to uciążliwe również dla sportowców i utrudnia rozgrywanie praktycznie wszelkich sportowych zawodów. Wiadomo, że COVID-19 jest szczególnie groźny dla osób starszych, jednak również młodsi ludzie, nawet ci wysportowani, mogą bardzo źle znosić zakażenie.

Dudek z koronawirusem. Kolejne zakażenie w polskim sporcie

Przekonał się o tym były kierowca Formuły 1, Tarso Marques, który w swojej karierze wystąpił w 24 wyścigach królowej motorsportu. 45-letni obecnie Brazylijczyk bardzo ciężko przechodzi zakażenie koronawirusem. Choć jego stan w ostatnim czasie poprawił się, to w pewnych chwilach Marques był pewien, że umrze. Już w tej chwili wiadomo, że COVID-19 uszkodził jego płuca.

Swoją historię Marques opowiedział w magazynie „Caras”. - Myślałem, że wszystko będzie w porządku. Zawsze byłem zdrowy, wysportowany, uprawiałem różne sporty. Myślałem, że nic mi się nie stanie. Martwiłem się jedynie o rodziców – tłumaczył 45-latek.

Kardynał Dziwisz przyszedł do cierpiącego Kubicy. Podarował mu KREW Jana Pawła II i dokonał się cud

Okazało się jednak, że choroba bardzo szybko dała mu się we znaki. - Dwie godziny po diagnozie miałem już zadyszkę. Minęła kolejna godzina i nie potrafiłem oddychać. Przeprowadzam z wami ten wywiad, a moje płuca nadal pracują tylko w 30 proc. – kontynuował Marques.

 - Pierwsze trzy, cztery dni były mordercze. Czułem się praktycznie nieżywy. Byłem zniszczony. Dostałem tyle lekarstw, że jeszcze tylu nie widziałem w swoim życiu. Co trzy godziny podawano mi pełną tacę tabletek, do tego zastrzyk, sterydy przeciwzapalne. Przez dziesięć dni nie spałem, korzystałem bez przerwy z tlenu – opisuje swoją historię były kierowca F1.

Jego stan był na tyle poważny, że Marques postanowił nawet sporządził testament. - Wyglądało to tak, jakby koronawirus się nie poddawał. Myślałem, że umrę i spisałem testament. Po kilku dniach zaczęło się poprawiać, ale bałem się, że to jedynie fałszywy alarm, że za chwilę znów się pogorszy – powiedział.

Co za noc dla Bartosza Zmarzlika! Ogromne nerwy i potworna radość! Mistrz został tatą!

Mimo że jego stan się poprawił, to 45-latek wciąż bardzo mocno odczuwa skutki zakażenia. Cały czas przebywa on w szpitalu i choć lekarze twierdzą, że Brazylijczyk zdoła pokonać COVID-19, to niewykluczone, że już nigdy jego płuca nie odzyskają pełnej sprawności.

Najnowsze