Niesprzyjająca pogoda pozwoliła na rozegranie tylko jednego spotkania 1. kolejki, ale był to hit - powtórka ubiegłorocznego finału. Bohaterem meczu był Martin Vaculik (27 l.), który przed tym sezonem przeniósł się z Get Well do Stali, co toruńscy fani uznali za zdradę. Zarzucali mu nawet, że dogadał się z Gorzowem jeszcze przed ubiegłorocznym finałem Ekstraligi i dlatego w barwach Get Well jeździł słabiej. Z trybun pod adresem Słowaka padały inwektywy. - Nie sprzedałem tego meczu, a zachowanie kibiców to żenada - mówi zdenerwowany Vaculik. - Nie spodziewałem się, że w takim mieście, gdzie wszyscy chodzą do kościoła, ciągle się modlą i tyle mówią o miłości, po wyjściu z kościoła idą się na stadion, by życzyć Vaculikowi śmierci. Pan Bóg nie byłby z tego zadowolony - ironizował Słowak.
Na trybunach pojawił się transparent: "Ambicja, charakter, honor - pojęcia ci nieznane. Sprzedałeś się Zmorze (prezes Stali - red.) jeszcze przed finałem". A po meczu kilku kibiców próbowało przebić się przez ochronę i zaatakować Słowaka.
- Akurat treść transparentu była adekwatna do tego, co się stało - mówi właściciel Gel Well Przemysław Termiński. - Wiemy, jak było. Kamery nie kłamią - dodaje Termiński.