Ojciec Norbert - z zawodu cieśla, matka Heike - gospodyni domowa. Żeby syn mógł realizować marzenia o mistrzostwie świata F1, ojciec (który w młodości ścigał się w wyścigach) - sprzedał samochód. Wciąż jednak kasy było mało. Pomógł wujek Werner, który sprzedał nawet... hodowlę gołębi pocztowych i zarobione pieniądze przekazał przyszłemu mistrzowi świata.
Ale i tak budżet się nie domykał, bo wydatki były olbrzymie. Pierwszy kart Sebastiana kosztował 7000 marek (3500 euro), starty w serii bambini najpierw 8000 euro, potem - 30 000. - Musieliśmy na wszystkim oszczędzać, gdy jeździliśmy na zawody, spałem w... bagażniku auta, bo nie stać nas było na hotel. Na pierwszy kask dostałem rabat, kosztował tylko 600 marek - wspomina Sebastian Vettel.
Wydatki wciąż jednak rosły: starty w Formule BMW (2002-2003) - 360 tys. euro, Formuła 3 (2005-2006) - w sumie 1,5 miliona euro. Dorabiał reklamując na bolidzie nawet wódkę Moskowskaja.
Dziś jako mistrz świata Sebastian Vettel zarabia około 15 milionów euro. Z sentymentem wspomina swoje pierwsze honorarium - 5000 marek (około 2500 euro). Tyle jako dziesięciolatek otrzymał od Red Bulla, żeby kupić używany gokart. Dziś takie pieniądze zarabia w niespełna 2 godziny.