Poszkodowanego tuż po zderzeniu - i lądowaniu po krótkim locie - z bolidem Ryana Tvetera zabrał śmigłowiec. W szpitalu okazało się co prawda, że Chińczyk jest mocno poobijany, ma naruszone kręgi kręgosłupa, ale zarazem dowiedział się też, że nie grozi mu kalectwo, a przy leczeniu nie będą potrzebne operacje chirurgiczne. Jakby cudów było mało, Tveter oznajmił, że boli go tylko kolano, a Pedro Piquet - który zaraz później również wbił się w pojazd Tvetera - nie doznał... żadnych obrażeń.
I jak tu nie wierzyć w cuda? Całe zdarzenie wyglądało naprawdę dramatycznie: