Długo, naprawdę długo musieli czekać kibice królowej spotów motorowych na pierwszy wyścig w tym sezonie. Ale gdy ten już się zaczął, to ciężko było oderwać wzrok od tego, co działo się podczas Grand Prix Austrii. Już przed wyścigiem doszło do niespodziewanej decyzji. Lewis Hamilton został ukarany cofnięciem o trzy pozycje, ze względu na zbagatelizowanie żółtych flag podczas kwalifikacji.
Z pole position ruszał Valtteri Bottas, który bronił się przed Maksem Verstappenem. Fin utrzymał jednak prowadzenie, a po przejechaniu kilku okrążeń ogromny pech spotkał Holendra. Jego bolid odmówił posłuszeństwa i kierowca Red Bulla musiał przedwcześnie zakończyć wyścig. Ale była to tylko jedna z kilku awarii pojazdów. Rywalizacji nie dokończyli m.in. Lance Stroll, Kimi Raikkonen, czy dwaj kierowcy Haasa.
Nerwów i emocji nie brakowało na żadnym okrążeniu. Hamilton bardzo szybko uporał się z tym, że musiał startować z 5. pozycji i w mgnieniu oka dogonił prowadzącego Bottasa. Fin nie zamierzał jednak oddawać pierwszego miejsca. Podczas wyścigu doszło aż do trzech neutralizacji z powodu pozostawionych na poboczu zepsutych bolidów.
Jednym z kluczowych momentów wyścigów było starcie Aleksa Albona i Hamiltona na 61. okrążeniu. Zawodnik Red Bulla wyprzedził już Brytyjczyka, a ten zahaczył o tylne koło bolidy Albona. Mistrz świata za to zachowanie został ukarany dodaniem pięciu sekund. Dzięki temu na podium stanął Lano Norris, który na ostatnich metrach zmniejszył stratę do Hamiltona do 4,8 sekundy. Na drugim miejscu rywalizację zakończył natomiast Charles Leclerc, który również odrobił mnóstwo miejscu w stosunku do pozycji startowej.