Polak był gorszy od Hamiltona o 4 sekundy, czyli wrócił niestety do sporego dystansu czasowego do liderów rywalizacji. Co gorsza jednak, do przedostatniego w stawce kolegi z zespołu Williamsa George'a Russella Kubica stracił znowu sporo – prawie 1,2 sekundy. Przy podobnie działających samochodach ta różnica byłaby zbyt duża. Być może zatem powtórzyły się problemy techniczne Polaka z drugiego treningu, a bolidy nadal różni wiele, tak jak to od dawna powtarza Kubica.
Pod koniec sesji Russell przekonał się o jakości produktu brytyjskiej ekipy i stracił kontrolę nad autem. Wylądował poza torem i trening przerwano. Jeśli w Williamsie próbowano jakichś niestosowanych wcześniej rozwiązań, to były to raczej eksperymenty z myślą o dalszej perspektywie, a nie niedzielnym ściganiu. Cudów w Williamsie jak nie było tak nie ma i nie będzie.