- PZMot jako organizator dołożył wszelkich starań, aby ta impreza odbyła się na najwyższym poziomie. Przez ponad dwa lata prowadziliśmy rozmowy z duńską firmą BSI (to ona organizuje cykl Speedway GP) W umowie narzucono nam, że za przygotowanie toru i organizację techniczną będzie odpowiedzialna firma "Speed Sport" Ole Olsena. Niestety, byliśmy świadkami dużych problemów - powiedział na konferencji po zakończonych przedwcześnie zawodach wiceprezes PZMot Michał Sikora.
Przez dwie godziny rozegrano zaledwie połowę zawodów. A to psuła się taśma, a to w torze robiły się dziury, co kończyło się upadkami. W końcu zawodnicy mieli dość i po długich naradach z sędziami Grand Prix Polski na Stadionie Narodowym zakończono po 12. biegu.
GRAND PRIX POLSKI: SKANDAL NA STADIONIE NARODOWYM
Złośliwość natury martwej? W polskiej lidze wymagane są dwa mechanizmy startowe, w mistrzostwach świata tylko jeden. Problemy mogą się powtórzyć, bo Stadion Narodowy będzie gościł te zawody jeszcze dwa lata.
- Jesteśmy bardzo zawiedzeni tą sytuacją. Liczymy na wyrozumiałość. Mam nadzieję, że w przyszłym roku impreza przebiegnie lepiej. Z firmą BSI mamy podpisaną trzyletnią umowę, ale tę sytuację będziemy analizować z kancelarią prawną - dodał Sikora.