To było wielkie szaleństwo na toruńskiej Motoarenie. Bartosz Zmarzlik rozpoczynał ostatnie zawody indywidualnych mistrzostw świata jako lider klasyfikacji. Momentami nie szło, momentami były kłopoty, ale stało się to, co najważniejsze. Polska ma trzeciego złotego medalistę MŚ w historii!
Po półfinale, który dał Polakowi mistrzostwo rozpoczęło się prawdziwe szaleństwo. Zmarzlik biegał jak szalony, przybiegł cieszyć się razem ze swoją piękną narzeczoną, a później nie zabrakło chwil wzruszenia, gdy łzy napłynęły do oczu podczas wywiadów!
- Nieprawdopodobna noc dla mnie. Jesteście niesamowici. Zrobiłem to dla Polski, dla Was, dziękuję za przybycie. Presja była za duża. Jechałem jak w slow-motion, jakbym jechał dziesięć wyścigów. Mówiłem "jedź motorku, jedź". Zawdzięczam to rodzicom, dziadkom. Bez nich nie byłbym w tym miejscu - mówił wzruszony Zmarzlik.