Dawno nie zdarzyło się tak, by jeden zawodnik wygrywał wszystkie wyścigi bez najmniejszego wysiłku. Za każdym razem Hampel zapewniał sobie prowadzenie już na pierwszym łuku, a potem niezagrożony gnał po trzy punkty.
- To jest dla mnie ogromny sukces. Cieszę się nie tylko z tego długo wyczekiwanego złota, ale też z faktu, że zwycięstwo było bezapelacyjne - podkreśla Hampel.
Bez błędu
W ostatnim biegu "Mały" potrzebował zaledwie punktu, by zapewnić sobie złoto, ale nie zawiódł kibiców i zanotował efektowne zwycięstwo.
- Przed każdym wyścigiem bardzo koncentrowałem się na tym, by nie popełnić żadnego, najmniejszego głupiego błędu, który mógłby drogo mnie kosztować. W takich zawodach nie można pozwolić sobie na choćby chwilę słabości. Ja na szczęście jej nie miałem - uśmiecha się Hampel, który złoto zadedykował zmarłemu niedawno ojcu Piotra Śwista. - Był moim wielkim fanem - wyjawia Hampel.
Za plecami
"Mały" od samego początku odskoczył rywalom, ale bardzo ciekawie było za jego plecami. O srebro do samego końca walczyli Piotr Protasiewicz (36 l.) i Przemysław Pawlicki (20 l.). W dodatkowym biegu górą był ten drugi, co bardzo zasmuciło doświadczonego Protasiewicza.
12 lat czekania
- Popełniłem kilka niepotrzebnych błędów, również w biegu dodatkowym. Aż 12 lat czekałem na medal IMP. Przed przyjazdem do Leszna celowałem w podium i ważne, że udało mi się to osiągnąć - stwierdził Protasiewicz.