- Jestem strasznie rozczarowany, bo byłem wystarczająco szybki, żeby zdobyć punkty - mówi Nick Heidfeld. - Niestety, w drugiej części wyścigu straciłem bardzo dużo czasu, jadąc za wolniejszymi kierowcami, między innymi za Robertem.
Można zrozumieć, że niemiecki kierowca jest zawiedziony wynikiem, ale próbując oskarżać Kubicę, wychodzi na idiotę. Czemu? Bo Polak, kiedy tylko zobaczył, że kolega z zespołu jest znacznie szybszy, po prostu go przepuścił.
- To nie było wyprzedzanie, Robert zrobił Nickowi miejsce i pozwolił się minąć - mówi wprost Artur Kubica (49 l.), ojciec naszego kierowcy.
A przecież w poprzednim sezonie Nick Heidfeld sam zachował się zupełnie inaczej. Podczas wyścigu o GP Chin jechał na 5. pozycji, tuż przed Robertem Kubicą. Polak był szybszy, ale Niemiec go blokował. I to w sytuacji, kiedy sam już o nic nie walczył, a nasz kierowca wciąż miał realne szanse na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Heidfeld nie przepuścił Kubicy, przez co ten stracił jeden punkt. Właśnie tego punktu zabrakło mu na koniec sezonu, żeby być na podium.
- Niestety, musiałem walczyć nie tylko z kierowcami innych ekip - mówił wtedy wściekły Kubica.
Ale Nick Heidfeld o tym teraz nie pamięta...