Polski kierowca uważa, że lepiej spisuje się jako przyjaciel niż jako kierowca Formuły 1. A już zdecydowanie najlepiej radzi sobie w roli narzeczonego. - W tym jestem po prostu rewelacyjny - śmieje się Robert Kubica (24 l.).
Włoski dziennik "Corriere della Sera" namówił Polaka do podsumowania sezonu. Kubica sam sobie miał wystawić oceny w poszczególnych kategoriach.
W skali od 1 do 10 kierowca BMW był dla siebie raczej surowy. Jako pokerzyście dał sobie tylko trójkę, choć kilka razy udało mu się oskubać między innymi Flavio Briatore, Berniego Ecclestone'a czy Fernando Alonso.
Za grę w kręgle Kubica przyznał sobie tylko pięć punktów, a przecież jako amator radzi sobie w walce z zawodowcami jego najlepszy wynik to 280 na 300 możliwych punktów.
Wyżej ocenia swoje umiejętności jako kierowcy Formuły 1. - Przyznałbym sobie 7,5 punktu - mówi. Co dziwne, lepszą ocenę przyznał sobie jako... kierowcy rajdowemu. - Tu zasługuję na ósemkę - uważa.
Oczko wyżej Robert ocenia siebie jako przyjaciela. Najwyżej zaś - jako narzeczonego. - W tej kategorii dałbym sobie 11 punktów na 10 możliwych, jestem rewelacyjnym narzeczonym - zapewnia.
Włoskich dziennikarzy zaskoczyło, że Kubica ocenił swoje umiejętności jako kierowcy Formuły 1 tylko na 7,5 punktu. "Przecież to pan był najlepszy w zakończonym właśnie sezonie" - stwierdził jeden z nich. Kubica miał jednak na to gotową odpowiedź: Najlepszy jest ten, kto zdobywa tytuł mistrza świata.
Kubica przyznał też, że zazwyczaj nie może powiedzieć dziennikarzom zbyt wiele. - Oczywiście, nie mówię wam sto procent, a tylko to, co mogę. Ale staram się nie kłamać - stwierdził, zaskakując włoskich dziennikarzy. - Czy to znaczy, że jest pan tylko mniejszym kłamczuchem niż inni kierowcy? - dociekali reporterzy "Corriere della Sera".
- Gdyby po każdym kłamstwie kierowcom F1 wydłużał się nos, tak jak to było z Pinokio, wszyscy tutaj by mieli kilometrowe nosy - wypalił Kubica. - A mój nos jest już wystarczająco duży!