Biało-czerwoni, w składzie Patryk Dudek, Maciej Janowski i Zmarzlik, byli o krok od totalnej klęski. Choć byli zdecydowanymi faworytami półfinału, to zajęli dopiero trzecie miejsce (za Australią i… Finlandią!), ostatnie premiujące awansem do finału. Co więcej, trzecią pozycję wywalczyli z dużym trudem, po wyścigu barażowym z Niemcami.
- Pojechaliśmy tak, żeby było więcej biegów w telewizji – śmiał się przed kamerami Eurosportu Zmarzlik, ukrywając jednak nieco problemy drużyny. - Tor był fajny do jeżdżenia, ale trudny jeśli chodzi o ustawienia. Najważniejsze, że plan został wykonany i jedziemy w finale. Tor miał w sobie wiele tajemnic, do końca walczyliśmy z ustawieniami. Tutaj jest tak, jakbyśmy na asfalt wysypali taczkę piachu – dodał dwukrotny mistrz świata.
W podobnym tonie wypowiadał się Patryk Dudek, który nieco deprecjonował wyniki półfinału.
- Nie ma co przeżywać. Jak będzie w sobotę dobrze, to wszyscy zapomną o tym turnieju - stwierdził z kolei Patryk Dudek. Trudno się z nim nie zgodzić, ale trzeba też pamiętać, że środowy występ to potężny dzwonek ostrzegawczy dla całej drużyny. Bardzo możliwe są zmiany w składzie i to, że do składu wskoczy któryś z rezerwowych. Trener Rafał Dobrucki na „ławce” ma do dyspozycji Dominika Kuberę i Janusza Kołodzieja.