Brytyjski team Formuły 1 fatalnie wszedł w nowy sezon. Jeszcze na przedsezonowych testach w Barcelonie okazało się, że bolid jest w dramatycznym stanie. Kubica przyznawał, że zespół nie ma wielu części zamiennych. Oprócz tego, samochód przyjechał 2,5 dnia za późno, a także tracił do czołówki mnóstwo czasu.
Niestety, podczas inauguracji sezonu w Grand Prix Australii nie było lepiej. Kubica stracił przednie skrzydło już na samym starcie po kontakcie z Pierrem Gaslym. Polak stracił trzy okrążenia do zwycięzcy, a także był zdublowany przez przedostatniego George'a Russella. By dopełnić kompromitacji, Kubica bardzo długo jechał bez... jednego lusterka.
Kierowcy Williamsa dojechali kolejno na szesnastej i siedemnastej pozycji, bo z rywalizacji wycofało się trzech rywali. Choć w brytyjskim teamie byli zadowoleni z tempa wyścigowego, to Polak wyśmiał to, gdy usłyszał o jakiejkolwiek radości.
- Nawet inżynier mówił mi przez radio, że jak na nasze auto, to miałem dobry rytm. Zacząłem się śmiać i odpowiedziałem: Czuję się, jakbym stał w miejscu - powiedział Kubica na gorąco po zakończonym wyścigu.
Zwycięzcą Grand Prix Australii został Valtteri Bottas, który wyprzedził Lewisa Hamiltona już na pierwszej prostej. Kilkanaście sekund za nim wyścig zakończył Brytyjczyk, który do samego końca był naciskany przez Maxa Verstappena. Fiński kierowca Mercedesa zdobył też punkt za najszybsze okrążenie.