Marcin Gortat to jedna z największych gwiazd polskiego sportu. W swojej dyscyplinie póki co nie ma sobie równych, choć wielu kibiców zastanawia się, czy młody Jeremy Sochan nie będzie wstanie wyrównać jego osiągnięć, ale by się o tym przekonać, będziemy musieli poczekać jeszcze kilka lat. Gortat obecnie cieszy się sportową emeryturą, na której na pewno nie brak mu luksusów. Pieniądze zarobione przez lata w NBA pozwoliły mu na stworzenie majątku opiewającego na około 400-500 mln złotych! Do tego oczywiście wciąż Gortat ma duże wpływy, więc o teraźniejszość i przyszłość raczej martwić się nie musi. Z racji na tę fortunę pojawił się pomysł, by były koszykarz przejął... Orła Łódź, żużlowy klub, z którego finansowania chce wycofać się obecny właściciel, Witold Skrzydlewski.
Gortat przejmie polski klub? Jasna odpowiedź byłego koszykarza
Marcin Gortat wyjawił, że na przejęcie Orła z jego rodzinnego miasta namawiały go nawet... władze innego klubu, Motoru Lublin. Były koszykarz zapewnił jednak, że choć interesuje się żużlem, to nie zamierza wchodzić w ten temat jako właściciel. – Wiele osób w Polsce namawiało mnie do przejęcia Orła Łódź. Nawet prezes mistrzów Polski, Motoru Lublin Jakub Kępa wprost powiedział: "Marcin, weź ten Orzeł, ja ci pomogę. Odbudujesz żużel w Łodzi". Przemyślałem to i nie chcę jednak wchodzić w żużel. Ja nie znam się aż tak na tej dyscyplinie, a to, że mam sporo pieniędzy nie oznacza automatycznie, że wrzucę je teraz w żużel i pierwszoligowy zespół w Łodzi. Tam jest do wykonania spora praca i musi się znaleźć osoba, która będzie gotowa wyłożyć duże pieniądze i będzie wiedziała, co zrobić. Naprawdę bardzo dobrze mi na emeryturze i raczej nie chcę tego zmieniać. Nie marzę o przejęciu jakiegokolwiek klubu – przekazał Gortat w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
40-latek dodał również, że nie zamierza pojawić się w tej dyscyplinie w innej roli. – Obserwuję żużel jako kibic i nie sądzę, by kiedykolwiek się to zmieniło. Mogę pomóc chłopakom z Motoru zepchnąć motocykl z toru. Nic więcej w żużlu raczej ze mnie nie będzie. Trudno też mówić, bym kiedykolwiek był menedżerem żużlowym, bo jeśli tak o sobie mówiłem, to raczej w żartach. Po prostu chciałem pomóc Rohanowi Tungate’owi, kiedy był on praktycznie sam – dodawał Marcin Gortat, nawiązując do sytuacji, gdy wspierał swojego przyjaciela startującego wówczas właśnie w Orle Łódź.