W żużlu zwykle niewiele zależy od trenera, bo przecież zawodnik na torze zostaje sam, a o jego sprzęt dbają mechanicy. Ale to właśnie Piotr Żyto jest głównym architektem sukcesu Falubazu. Przed meczem z Unibaksem Toruń w Zielonej Górze to charyzmatyczny trener najwięcej się napracował przy przygotowaniu toru. Dzięki temu przekładany kilka razy finał doszedł do skutku. Na Żytę niespodziewanie spadła jednak fala krytyki.
- Podobno dziwnie preparowałem tor przed decydującym meczem. Bzdura. To była szaleńcza walka z deszczem! Nie pomogły własne siły ani palenie opon. W końcu wezwaliśmy na pomoc fachowe firmy górnicze, które praktycznie ułożyły nam nowy tor: 400 ton kruszywa! - opowiada trener Żyto.
Mimo zwycięstwa Falubazu w pierwszym meczu 48:42 to Unibax był murowanym faworytem przed rewanżem w Toruniu. Po dramatycznym meczu zwyciężyli jednak zielonogórzanie (40:38), którzy mają najbardziej wyrównany skład w Polsce. Gwiazd nie ma, a najwięcej pracy wykonują doświadczony kapitan Grzegorz Walasek (33 l.) i urodzony w Zielonej Górze Grzegorz Zengota (21 l.). Wszyscy zgodnie twierdzą, że szczęście przynosi im... Myszka Miki na plastronach.
- Myszka jest super - cieszy się trener Żyto, który niedawno pozwolił sobie namalować Miki na klatce piersiowej. - Szczęśliwa dla nas jest również nazwa "Falubaz". Aż 18 lat czekano w Zielonej Górze na piąty tytuł mistrzowski. I dopiero kiedy klub wrócił do starej, "mistrzowskiej" nazwy, udało się - podkreśla.
Falubaz mistrzem Polski został w niedzielę, ale trener Żyto już myśli o... kolejnym sezonie.
- Bo nie ma czasu na świętowanie. Cieszyliśmy się ogromnie, ale krótko. Pora myśleć o kolejnych rozgrywkach. Już teraz mogę jednak powiedzieć, że żadnej rewolucji nie będzie. Wystarczy mała kosmetyka - zaznacza Żyto.