Robert Kubica wciąż pozostaje blisko Formuły 1, choć wydaje się, że z każdym sezonem coraz ciężej będzie mu znaleźć zespół, który postawi na niego w roli jednego z dwóch kierowców wyścigowych. Przed wypadkiem z 2011 roku Polak występował w Sauberze, a później Renault. Później długie lata walczył o to, by wrócić do sprawności, która pozwoli mu znów wrócić za kierownicę bolidu F1. Swoją szansę Polak otrzymał w 2019 gdy podpisał kontrakt z Williamsem. Jak dotąd był to jego jedyny sezon w roli kierowcy wyścigowego po wspomnianym wypadku w rajdzie Ronde di Andora.
Kajetanowicz celuje w tytuł w MŚ!
Teraz z byłego zespołu polskiego kierowcy napłynęły niezwykle przykre wiadomości. Okazało się, że właśnie zmarł pracujący tam od 2016 roku Matt King. Radca prawny zespołu z Grove miał zaledwie 33 lata. Od kilkunastu lat King poruszał się na wózku i był sparaliżowany od szyi w dół, jednak nie przeszkodziło mu to w spełnianiu marzeń i pracy w jednym z zespołów w królowej motorsportu.
Matt King w przeszłości przejawiał spory talent do rugby. Niestety, w wieku 17 lat podczas jednego z meczów doznał urazu, który na zawsze zmienił jego życie. King uszkodził kręgosłup i od tego czasu był sparaliżowany od szyi w dół. To jednak nie ostudziło jego zapału, ponieważ Brytyjczyk przyłożył wielkie starania do powstania fundacji Rugby League Benevolent Fund, dzięki której zebrał dziesiątki tysięcy funtów na cele charytatywne. Za tą działalność na rzecz innych został doceniony przez królową Elżbietę, otrzymując order brytyjski IV kategorii.
NIE ŻYJE były dwukrotny mistrz świata. To OGROMNA strata, powodem śmierci był COVID-19
To był jednak tylko jeden z celów życiowych Kinga. Brytyjczyk mimo ograniczeń zdołał ukończyć studia prawnicze z wyróżnieniem. W 2016 roku dołączył do zespołu Williamsa, gdzie początkowo odbywał praktyki zawodowe. Okazał się tak dobry, że po ich zakończeniu szefowie zespołu z Grove zaoferowali mu pracę na stałe, aż w końcu Brytyjczyk objął posadę radcy prawnego Williamsa.
W ostatnich miesiącach Matt King miał duże problemy ze zdrowiem. W październiku 2020 roku trafił do szpitala i niestety, we wtorek 23 lutego, w wieku 33 lat, zmarł. – Cały zespół Williamsa przesyła kondolencje rodzinie i przyjaciołom Matta Kinga, który niestety zmarł wczoraj w wieku 33 lat. Matt był naprawdę inspirującym człowiekiem i lubianym członkiem zespołu z Grove, za którym będziemy bardzo tęsknić – napisał zespół Williams na Twitterze.