Bianchi doznał wypadku podczas Grand Prix Japonii. W trudnych warunkach na torze Suzuka stracił kontrolę nad bolidem i z całym impetem wbił się pod dźwig, stojący na poboczu. 25-latek doznał wówczas urazów mózgu i znalazł się w śpiączce. Międzynarodowa Federacja Samochodowa uznała natychmiast, że jedynym winnym wypadku był sam poszkodowany.
Jego walka dobiegła końca
Francuz przez kolejne miesiące pobytu w szpitalu nie odzyskał przytomności. Mimo to jego stan wydawał się poprawiać. W pewnym momencie nie potrzebował nawet aparatury podtrzymującej życie do samodzielnego oddychania.
Sebastian Ogier: Robert Kubica będzie coraz szybszy
Najgorszą informację podała rodzina zawodnika: "Jules walczył do ostatniej chwili, jak zawsze, ale dzisiaj jego walka dobiegła końca".
Bianchi należał do grona najbardziej utalentowanych kierowców na torach Formuły 1. W 2007 roku wygrał francuską Formułę Renault, później triumfował również w Formule 3 Euro Series. Od 2013 roku należał do teamu Marussia, zdobywając dla niego - podczas GP Monaco - jedyne punkty w historii.