Agresorką, która w sposób nader fachowy prała żużlowca, okazała się matka jego rywala ze Startu, Kacpra Gomólskiego. Panią Gomólską zdenerwowało, że w 4. biegu na torze doszło do kolizji. Motocykl Mikołaja Curyły zawadził o motocykl jej syna i obaj upadli.Przyczyna kolizji była taka, że Curyło wpadł kołem w koleinę i na moment stracil kontrolę nad torem jazdy. Ale dla rozjuszonej mamuśki to nie było żadne tłumaczenie. Postanowiła własnoręcznie wymierzyć karę nieostrożnemu jeźdźcowi. Mikołajowi Curyle udało się w końcu uciec pani Gomólskiej.
Wiedzieliśmy, że żużel to sport niebezpieczny, ale przepuszczaliśmy, że aż tak...