Powódź zabrała mu wszystko. Zdradził, co powiedział Tuskowi
- Z dobytku życia zostało mi tyle, ile udało się upchać na strychu i w samochodzie - przyznał załamany Michał Majewski w rozmowie z WP Sportowymi Faktami. Dom pilota rajdowego w samym centrum Kłodzka właściwie przez 24 godziny znajdował się pod wodą. On sam z rodziną ewakuował się tak naprawdę w ostatnim momencie przed nadejściem potwornej fali. Po jej przejściu budynek został całkowicie zniszczony i nie nadaje się do zamieszkania. Straty są tak duże, że nie wiadomo, czy uda się je naprawić, a Majewski dopiero co w styczniu kupił to mieszkanie i wyremontował je w maju. Mieszkał w nim z żoną, 2,5-letnim synem, a także rodziną brata. Ten skończył remont dwa tygodnie przed powodzią...
Tak wygląda zniszczony dom z zewnątrz:
W pomoc Majewskiemu i jego rodzinie włączyli się inni rajdowcy. Jeden z czołowych polskich zawodników, Mikołaj Marczyk, założył zbiórkę na rzecz odbudowy zniszczonego domu. W momencie pisania tego tekstu udało się uzbierać już ponad 110 tysięcy złotych. Poszkodowanych można wesprzeć w TYM miejscu. Wystarczy kliknąć!
Po całej Polsce rozeszły się też zdjęcia Donalda Tuska chodzącego w błocie w mieszkaniu pilota. We wtorek odwiedził on poszkodowanych w Kłodzku, aby na własne oczy ocenić skutki tragicznej powodzi i zapoznać się z potrzebami ofiar. Majewski zdradził WP Sportowym Faktom, co powiedział premierowi podczas spotkania.
- Wobec żywiołu zostaliśmy zupełnie sami, miałem wrażenie, że o nas zapomniano. Tak naprawdę do soboty nie było w naszym mieście żadnego alarmu, ani pomocy ze strony samorządu czy służb. Ludzie sami organizowali pomoc sąsiedzką rozkładając worki z piaskiem, czy organizując wsparcie dla starszych ludzi. Nikt nie informował nas o zagrożeniu, korzystaliśmy jedynie z ogólnodostępnych prognoz pogody. Nie mogliśmy spodziewać się, że będzie aż tak źle. To wszystko powiedziałem na spotkaniu z premierem Tuskiem - wyznał.
Pilot rajdowy stracił w powodzi wymarzone mieszkanie
Pan Michał powiedział też Tuskowi, że ważniejsza od pieniędzy jest pomoc doświadczonych fachowców, którzy mogliby rzetelnie ocenić szkody i wspomóc odbudowę zniszczonych domów. - Siła wody była tak duża, że zupełnie podmyte zostały fundamenty na półtora metra w głąb ziemi, wyrwane zostały rury gazowe, uszkodzona jest instalacja elektryczna. Znajomy specjalista koszty odbudowy oszacował na kilkaset tysięcy złotych. To będzie dużo trudniejsza praca niż zwykły remont - stwierdził.
Doświadczony pilot żyje dziś z rodziną w domu znajomych, którzy zaoferowali mu pomoc. Jedno ze swoich mieszkań proponował mu też wspomniany wcześniej Mikołaj Marczyk, ale Majewski wolał zostać u siebie i skupił się na odbudowie domu. Pomóc w tym ma wspominana zbiórka, do której możesz dołączyć, klikając w poniższy link.
Pomoc w odbudowie domu po powodzi dla Michała i jego rodziny