Kierowcy wyścigowi często jeżdżą na granicy ryzyka i na tzw. "limicie". Wielka, zawrotna prędkość, sekwencje bardziej lub mniej ostrych zakrętów sprawiają, że rajdowcy podejmują na trasach wielkie ryzyko. Niestety, nie wszystkim udaje się dokończyć dzień zmagań lub etap bez wypadku.
Mnóstwo szczęścia miał Ott Tänak. Estończyk pędził blisko 200 kilometrów na godzinę, gdy wpadł w drobny poślizg na trasie Rajdu Monte Carlo i wyleciał w powietrze! Spadł z trasy z kilku metrów i zaczął koziołkować. Poleciał co najmniej kilkadziesiąt metrów, wprawiając w przerażenie kibiców zgromadzonych obok trasy.
Na całe szczęście nic się im nie stało. Duża w tym zapewne zasługa licznych zabezpieczeń w samochodzie. Zapewne żaden zwykły kierowca nie byłby w stanie wyjść z takiego wypadku bez poważnego uszczerbku na zdrowiu. Przypadek przeżycia go zapewne zostałby uznany za wielki cud!
Przerażające wideo widać także na tzw. "onboardzie", czyli nagraniu z pokładu samochodu. Widać na nim dokładnie kolejne uderzenia pojazdu o ziemię. Na całe szczęście zawodnikom nic się nie stało, choć miało na nich działać przeciążenie 35G!