Dawid Kubacki i Kamil Stoch to w tej chwili najważniejsze nazwiska polskiej kadry skoczków. Zwłaszcza ten pierwszy w obecnym sezonie wykazuje się w aktualnych rozgrywkach bardzo wysoką formą i udowadnia, że stać go na wiele. Jest także największą nadzieją polskich kibiców na Puchar Świata w Zakopanem. Wszyscy liczą, że nowotarżanin pokaże na własnej ziemi taką klasę, jak chociażby podczas niedawnych zawodów w niemieckim Titisee-Neustadt.
Radość z obecnej formy skoczków to jedno - drugie to natomiast kwestia zabezpieczenia przyszłości. Adam Małysz uważa, że problem wcale nie leży w małej liczbie osób garnących się do skoków narciarskich. - Tracimy najwięcej zawodników w wieku między 16. a 17. rokiem życia. W zawodach Lotos Cup startuje ponad 130 zawodników, a do wieku seniorskiego dochodzi niewielu. To tutaj jest problem. Trzeba się zastanowić nad tym, co zrobić, aby nam nie uciekali. Przez takie coś robi się luka. Jest przepaść między FIS Cup a Pucharem Kontynentalnym. Potem tacy zawodnicy przyjeżdżają na PŚ i mają problem z tym, aby się zakwalifikować - uważa legenda polskich skoków w rozmowie z serwisem SportoweFakty.wp.pl.
Czasami karierę można zacząć robić nieco później niż na samym starcie. Przekonuje o tym Kubacki, który znajduje się obecnie w życiowej formie, a ma 29 lat. - Dążenie do swego może się objawić nawet w późniejszym wieku. Niektórzy mieli talent, ale nie byli w stanie wytrzymać potężnych obciążeń- nie ma wątpliwości Małysz.
Rozważania dotyczące przyszłości z pewnością są istotnym problemem dla osób dbających o kondycję polskich skoków narciarskich. Kibice natomiast teraz już w pełni skupiają się na emocjach związanych z Pucharem Świata w Zakopanem.