W Ameryce Południowej trwają łączone mistrzostwa północnej i południowej części kontynetu. Pozwolą one wyłonić cztery najlepsze drużyny, które zakwalifikują się do rundy wstępnej światowego czempionatu. Europejscy kibice z pewnością mogą znać kilka tamtejszych reprezentacji z dobrej postawy na poprzednich mundialach czy bojów toczonych z Polską. O kwalifikację walczą m.in. Argentyna czy Chile.
Ale jest też Boliwia. Boliwia, która rozgrywa każdy kolejny mecz mimo tego, że stanowi niejako odpowiednik piłkarskiego San Marino - nie ma absolutnie żadnych szans na odniesienie pozytywnego wyniku. Boliwijczycy są zdecydowanie najsłabszą reprezentacją Ameryki Południowej i nie potrafią nawiązać walki nawet na własnym kontynencie, nie wspominając o rywalach z Europy, którzy są naturalnie zdecydowanie bardziej renomowani.
Ale to nie wszystko - rozmiary porażek Boliwii w dotychczasowych meczach amerykańskich mistrzostw po prostu zwalają z nóg. Na inaugurację ulegli Argentynie... 7:82. Potem przegrali 9:77 z Brazylią, a w poprzednim, czwartkowym meczu, pokazali w ofensywie gigantyczną niemoc i ulegli Urugwajowi 1:55! Te rezultaty mogą szokować każdego, bo wydaje się aż nieprawdopodobne, że coś takiego ma miejsce na oficjalnych mistrzostwach kontynentu.
Boliwijczykom pozostaje życzyć dalszego hartu ducha i dużo powodzenia!