Auto startuje w klasie LMP1 (Le Mans Prototype). Do Bahrajnu zaprosił Roberta na testy austriacki ByKolles Racing Team. To był tzw. rookie-test, czyli sprawdzian dla żółtodzioba, bo w LMP1 Polak nie ma żadnych doświadczeń.
Ten potężny samochód oferuje moc porównywalną z F1. Kokpit jest zamknięty, jednomiejscowy, zbliżony wielkością do pojazdów Formuły 1. Taki test dla Polaka ma kolosalne znaczenie ze względu na ograniczenie ruchomości jego prawego ramienia.
- To było zupełnie inne doświadczenie niż te, które miałem do tej pory - skomentował Kubica, dodając, że musi popracować nad stylem jazdy.
Kubica przejechał w Bahrajnie 27 okrążeń. Ustanowił najlepszy czas przejazdu, pokonując nawet kierowców, którzy jeżdżą tym samochodem na co dzień.
- Mogłem pojechać szybciej - stwierdził Kubica, nie do końca z siebie zadowolony. - LMP1 to jak Formuła 1, tylko z zakrytymi kołami. To wyścigi na bardzo wysokim poziomie, to nie tak, że wsiada się do kokpitu na kilka godzin i można się wyluzować. Tu trzeba cisnąć - przyznaje krakowianin.
- Nie jestem w 100 procentach pewien, czy mi się będzie podobało, ale każda nowa rzecz powoduje przypływ motywacji. Jeśli więc zdecyduję się za to zabrać, to dlatego, że tego chcę, a nie z tego powodu, że nie mam innej opcji. Przyjechałem do Bahrajnu przyjrzeć się temu wszystkiemu i pozbyć ewentualnych wątpliwości - przyznał Robert. - Nie czułem się w stu procentach komfortowo w kabinie, przydałby się bardziej dopasowany fotel. Pewnie jest kilka spraw, nad którymi musiałbym popracować jako kierowca długodystansowy, ale skoro inni potrafili się dostosować, to czemu ja nie miałbym tego zrobić - skwitował.