Na torze imienia tragicznie zmarłego Gillesa Villeneuve'a (ojca Jacques'a, którego Kubica wygryzł z zespołu BMW) o Polaku było głośno od pierwszego startu. Już w 2006 roku Kubica zadziwił wszystkich, kiedy jako kierowca testowy wygrał dwie sesje treningowe z wielką przewagą nad gwiazdami F1.
A to wszystko było nic, w porównaniu z tym, co się działo w Kanadzie rok później. Kubica na 26. okrążeniu, przy próbie wyprzedzania Jarno Trullego, wypadł z toru i roztrzaskał się o barierę. To był najbardziej spektakularny i najgroźniej wyglądający wypadek w F1 od wielu lat. Długo nie było wiadomo, czy Polak przeżył kraksę, potem okazało się, że ma jedynie drobne obrażenia.
Rok później Kubica wrócił do Montrealu i w najlepszy sposób udowodnił, że nie boi się startu na tym torze. Polak odniósł pierwsze i jak na razie jedyne zwycięstwo w Formule 1.
Rok temu wyścigu w Kanadzie nie było, teraz F1 tam wraca, co bardzo cieszy naszego kierowcę.
- Ten tor bardzo mi pasuje. Jestem przekonany, że będziemy tam konkurencyjni i stać nas na dobry wynik - mówi Robert Kubica.
NIE PRZEGAP
Treningi, piątek 16.00 i 20.00 Polsat Sport
Kwalifikacje, sobota 19.00 Polsat
Wyścig, niedziela 18.00 Polsat