"Super Express": - Ilu kierowców jeszcze walczy o mistrzostwo świata?
Niki Lauda: - Najłatwiej by było odpowiedzieć, że dwóch - Hamilton i Massa. Ale to nieprawda. Spójrzmy chociaż na ostatni sezon. Kto by powiedział dwa wyścigi przed końcem, że Raikkonen zostanie mistrzem, kiedy tracił do Hamiltona 18 punktów?! Do końca sezonu jeszcze 4 wyścigi i 40 punktów do zdobycia.
- Kubica też ma szanse?
- Podoba mi się to, że on je widzi. Są matematyczne szanse? Są. Więc musi walczyć!
- Po wyścigu w Spa Robert powiedział, że BMW skupiło się na pomaganiu Heidfeldowi i zapomniało o nim. Zgodzi się pan z tym?
- Ja tego nie zauważyłem, ale to nie ja jeżdżę bolidem BMW. Zespół popełnił kilka błędów, ale założę się, że wynikały raczej z braku doświadczenia niż ze złej woli.
- Czy Kubica powinien zostać w BMW na kolejny sezon? Podobno interesuje się nim Honda i inne zespoły.
- Oczywiście, że powinien zostać! Przecież BMW to bardzo dobry zespół.
- Ale nie najlepszy...
- W lepszych miejsca są zajęte. Jeśliby mnie spytał o radę, powiedziałbym mu: nie ruszaj tyłka z BMW. Przecież ten team rozwija się w świetnym tempie, robi wielkie postępy.
- Pojawiały się plotki, że Robert może odejść. Czy gdyby był pan szefem BMW, pozwoliłby mu pan na to?
- Mario Theissen to bardzo mądry facet. Myślę, że zrobi wszystko, by zatrzymać Roberta. Dobrze wie, że to niesamowity talent, kto wie, czy nie największy w ostatnich latach.
- Kłopot w tym, że trzeba mu dać podwyżkę...
- Myśli pan, że dla BMW to naprawdę kłopot?
- Media informowały, że partnerem Polaka może być Fernando Alonso. Czy to będzie dream team?
- Nie sądzę. To znaczy: nie sądzę, żeby oni razem jeździli w BMW. Niemiecki zespół bez niemieckiego kierowcy? Nie wydaje mi się...
- A gdyby był pan szefem Ferrari, wziąłby pan Kubicę?
- Jestem Niki Lauda, nie jestem szefem Ferrari, ani BMW, ani żadnego innego zespołu. Ale gdybym miał swój team, chciałbym mieć takiego kierowcę, jak Kubica.
- Czemu? Jakie są jego mocne punkty?
- Przede wszystkim jest niesamowicie regularny i całkowicie skupiony na tym, co robi.
- Tak bardzo, że niektórzy nazywają go cyborgiem...
- I co z tego? Ważne, że jest skuteczny. I ciągle mu mało sukcesów. Przecież kiedy on stoi na podium, czasem ma minę, jakby był na pogrzebie. Czemu? Bo był tylko trzeci, a chciał wygrać!
- Czy właśnie tego brakuje Kimiemu Raikkonenowi? Co się dzieje z mistrzem świata?
- Dobre pytanie! Ale gdybym znał odpowiedź, poszedłbym z nią prosto do Ferrari, pewnie by mi dobrze zapłacili! (śmiech).