O koronawirusie po raz pierwszy usłyszeliśmy parę miesięcy temu. Wówczas mało kto spodziewał się, że zatrzęsie on niemal całym światem. Choroba, którą wywołuje wirus podobna jest do grypy, ale bardzo szybko atakuje drogi oddechowe i wywołuje zapalenie płuc. Według najnowszych danych zarażonych jest już ponad 17 tysięcy osób, a 361 zmarło.
Kolejne linie lotnicze odwołują rejsy do Chin, a Wuhan - epicentrum koronawirusa - jest odcięte od świata. Epidemia przekłada się również na świat sportu. Z powodu dużego zagrożenia halowe mistrzostwa świata 2020, które miały odbyć się w chińskim Nankin, zostały przełożone. Nad podobnym rozwiązaniem mają się zastanawiać osoby zarządzające F1.
Jak donosi "Motorsport" w środę ma się zebrać Grupa Strategiczna F1, która złożona jest z szefów najważniejszych ekip. Tematem dyskusji będzie Grand Prix Chin i bezpieczeństwo kierowców oraz osób z całego zespołu. - FIA jest odpowiedzialna za F1, Liberty Media jest promotorem tego sportu. Oni odpowiadają nie tylko za zdrowie i dobre samopoczucie kierowców, ale również wszystkich podróżujących na zawody. Kibiców, dziennikarzy, itd. - powiedział Christian Horner, szef Red Bull Racing.
Plotki głoszą, że FIA myśli nad przełożeniem GP Chin. Miałoby dojść wówczas do zamiany. Zawody w Państwie Środka zastąpiłoby Grand Prix Rosji, a wyścig na torze w Szanghaju doszedłby do skutku pod koniec września. Tych plotek na razie nie potwierdza rzecznik wyścigu w Soczi, który twierdzi, że wyścig w Rosja ma się odbyć w ustalonym wcześniej terminie.