Ogromna afera zaczęła się całkiem niedawno po publikacji książki, którą napisała medalistka mistrzostw świata 2000 w łyżwiarstwie figurowym Sarah Abitbol. Kobieta opisała niemal wszystkie nieprawidłowości, do jakich dochodziło na zgrupowaniach kadry. Najbardziej przerażające są obrazy gwałtów i molestowania seksualnego, o które oskarżono członków sztabu szkoleniowego. Na pierwszy plan niechlubnej afery wysunął się trener Gilles Beyer. Sprawa jest coraz głośniejsza, ponieważ wersję Abitbol potwierdzają kolejni. W wywiadzie dla BFMTV Laura Detante przekazała, że Beyer łapał podopieczne za pośladki, a gdy uprawiała gimnastykę poza taflą, szkoleniowiec po prostu się na niej kładł.
O aferze wypowiedział się także Gwendal Peizerat. - Wszyscy wiedzieliśmy, co się dzieje, znaliśmy dewiacje Beyera - mówił dla stacji RTL mistrz olimpijski z Salt Lake City. - To dobrze, że zaczyna się o tym głośno mówić. Nie ma miejsca na przemoc psychologiczną i seksualną - dodał z kolei Philippe Candeloro, ceniony solista i medalista olimpijski. Wszyscy podejrzani będą mieć teraz srogie problemy. Sprawą zainteresował się nawet francuski rząd.
Roxana Maracineanu, będąca ministrem sportu, wezwała na dywanik Didiera Gailhagueta, który odpowiada za sportu lodowe w kraju. Zażądała jego dymisji, a związkowi nakazano "zrobienie porządku we własnych szeregach". - To pokazuje ogólną dysfunkcję federacji - mówiła Maracineanu po nagłośnieniu obyczajowej afery.
Gilles Beyer w 1978 roku został mistrzem Francji. Na razie przyznał się do intymnych kontaktów z autorką głośnej książki. Podejrzewa się także, że mogło dojść do podobnych sytuacji podczas współpracy z Helene Godard czy Laetitią Hubert.