– Za panem pierwsze miesiące pracy z zespołem kobiecym. Jak to porównać z prowadzeniem siatkarzy?
– Jest inaczej, ale bardzo fajnie. Szykowałem się do tej pracy jeszcze przed sezonem. Obejrzałem na wideo dużo meczów ligi siatkarek z poprzedniego sezonu, rozmawiałem z trenerami prowadzącymi zespoły kobiet, a wszystko po to, by myśleć trochę inaczej, trenując kobiety. Wiem, że muszę dalej się uczyć tej pracy, ale mam fajną drużynę, która gra coraz lepiej.
– Trudniej trenować dziewczyny?
– Czasami trudniej. Być może praca z inną drużyną byłaby dużo większym wyzwaniem, ale ja mam fantastyczną grupę dziewczyn głodnych gry i sukcesów, co jest dla mnie najważniejsze. Ze swojej strony proponuję pewne ćwiczenia z treningów męskich, które mogą podnieść umiejętności indywidualne zawodniczek i całego zespołu. Rola trenera nie jest nigdy łatwa, bez względu na to, z kim się pracuje.
– A gdyby przyszła kiedyś propozycja objęcia reprezentacji Polski kobiet, podjąłby się pan zadania?
– Oj, nie wiem. Jestem zadowolony z pracy w klubie, z którym mam trzyletni kontrakt i na tym się koncentruję. Natomiast wiem, że praca z kobietami mnie rozwija jako trenera.
– Będziecie mieli przewagę psychiczną nad Chemikiem w dalszej części sezonu po zwycięstwie na jego terenie w dramatycznych okolicznościach?
– Na razie koncentrujemy się na rundzie zasadniczej. Wiem, że będzie ciężko wyprzedzić Chemika w tabeli, ale krok do tego zrobiliśmy. Natomiast dzisiejsze zwycięstwo może nam pomóc w Pucharze Polski, jeśli oczywiście trafimy na policzanki.