Stal Gorzów przed rewanżowym spotkaniem finału PGE Ekstraligi stanęła przed nie lada wyzwaniem - musiała odrobić aż 8 punktów straty z pierwszego meczu, co nie udało się wcześniej żadnemu innemu zespołowi rywalizującemu o mistrzostwo Polski. Mimo to w Gorzowie Wielkopolskim nadzieje były ogromne, bo na trybunach zasiadło ok. 16 tysięcy kibiców.
Gospodarze spisywali się na swoim torze lepiej, bo po prostu lepiej go znali. Z czasem nawierzchnia zaczęła się mocno psuć, a najlepsze wyniki osiągali ci zawodnicy, którym udawało się unikać dziur, ale też błędów. Kluczowym wyścigiem okazał się bieg 7., kiedy to gorzowianie powiększyli swoją przewagę z dwóch do sześciu punktów. Od tamtej pory w kolejnych gonitwach tylko potwierdzali swoje dość zdecydowane prowadzenie i ostatecznie okazali się górą. Odrobili straty z nawiązką, wygrali 51:39 i zdobyli dziewiąty w swojej historii tytuł drużynowego mistrza Polski na żużlu.
Stal Gorzów Wielkopolski - Get Well Toruń 51:39