Obecnie Bartosz Zmarzlik jest wręcz uosoboieniem polskiego żużla. Kiedyś natomiast takie miano dzierżył Tomasz Gollob. Dwukrotny mistrz świata zaczynając swoją przygodę z czarnym sportem podpatrywał utytułowanego mistrza i starał się czerpać od niego jak najwięcej. A zwłaszcza, że mógł liczyć na jego wsparcie. Młody Zmarzlik w pewnej sytuacji zaimponował bowiem Gollobowi, który od tej pory zaczął mieć na niego oko. O wszystkim w rozmowie ze sport.pl opowiedział wspomniany Chomski.
Znany dziennikarz wyciągnął ZDJĘCIE Brzęczka z kobietą. Teraz jest o nich straszna AFERA
- W 2008 roku przyszedł do nas Tomasz Gollob. Tor mieliśmy po przebudowie i bardzo wyeksploatowany. Łapał wilgoć tak, że stał się wielką gąbką. Na treningu nikt sobie nie radził, więc przerwałem i puściłem Bartka. "Patrzcie jak się jeździ" - powiedziałem. Bartek odpieprzył niesamowite cztery kółka bez przymykania gazu. Tomek popatrzył na mnie i zapytał: "Ku***, kto to jest?". Opowiedziałem: "Weź się nim zaopiekuj, to będzie twój następca" - zdradził szkoleniowiec.
I dodał: - Zmarzlikowie pilnowali się Tomka, a ten mały miał największy zapał. Za Gollobem tak wszędzie chodził, że czasami Tomek pytał, czego ten chłopak tak się przy nim kręci. Ale pomagał mu, wychowywał następcę. Chociaż prawdę mówiąc, nie spodziewałem się, że Bartek aż tak szybko będzie tak wielki. Wie pan, co jest szczególne? Że on w trudnych warunkach w Toruniu pokazał klasę, prawdziwy kunszt, a po tytule zachowywał się, jakby wygrał jakiś nieważny turniej. Dzień później na półfinale ligi nawet się trochę chował, nie chciał się za bardzo pokazywać.